Poniżej - kilka zdjęć z procesji i filmik. Więcej zdjęć znajduje się w galerii na moim fb: LINK.
sobota, 29 września 2018
Procesja Różańcowa w Cork
Dzisiaj w Cork miała miejsce procesja różańcowa. Informowały o tym m.in. plakaty rozwieszone "na mieście" kilka tygodni temu. Wierni zebrali się o godz. 14:00 przed biblioteką na Grand Parade i rozpoczęli publiczne odmawianie różańca. Następnie pod hasłem "Odmawiaj Różaniec" wyruszyli w procesji do St. Mary's Church, dominikańskiego kościoła przy Pope's Quay.
Poniżej - kilka zdjęć z procesji i filmik. Więcej zdjęć znajduje się w galerii na moim fb: LINK.
Poniżej - filmik z procesji:
Poniżej - kilka zdjęć z procesji i filmik. Więcej zdjęć znajduje się w galerii na moim fb: LINK.
czwartek, 27 września 2018
Działacze LGBT próbowali odwołać występy Cejrowskiego w Irlandii
W pierwszej połowie września b.r. w Irlandii gościł Wojciech Cejrowski, podróżnik, satyryk, dziennikarz, konserwatysta i katolik. W formie stand-up opowiadał Rodakom w Dublinie, Galway, Cork i Belfaście o swoich licznych podróżach. Bez wulgaryzmów i odniesień do polityki. Pomimo tego, środowiska pro-gejowskie zrobiły wszystko żeby do tych występów nie dopuścić. Na szczęście im się to nie udało, przynajmniej tym razem.
Wojciech Cejrowski już gościł w Irlandii w czerwcu ubiegłego roku z występem pt.: "Prawo dżungli". Obyło się bez żadnych lewackich prowokacji a publiczność bawiła się świetnie. Tym razem jednak odwołanie jego występów postawiła sobie za za punkt honoru mieszkająca w Belfaście Aleksandra Łojek oraz pro-gejowscy aktywiści z Cork skupieni wokół facebookowej strony "Cork Pride". Aleksandra Łojek była niegdyś, a jakże, dziennikarką m.in. Gazety Wyborczej i iranistką propagującą multikulti z przewagą, rzecz jasna, kultury muzułmańskiej. Oprócz akcji na fb pobiegła ze skargą również do brytyjskich mediów, uważając to jednocześnie za powód do dumy, czego wcale nie ukrywała. Cejrowskiemu przypięto łatkę "faszysty, homofoba i rasisty", czyli stały lewacki zestaw.
Podobna akcja miała miejsce w Cork - rozpoczęło się od wpisu na facebookowej stronie "Cork Pride" z tymi samymi idiotycznymi zarzutami, szybko powielonego i udostępnionego przez inne stronki tego typu oraz zwykłych tęczowych lewaków. Niestety, również tych polskojęzycznych. A dalej standardowo: nagłośniono to w "tradycyjnych" mediach i próbowano zastraszyć właścicieli wynajmujących sale na występy. W Cork, niegdyś dumnym "rebel city", to się udało: występ który miał odbyć się w szkole muzycznej musiał zostać przeniesiony do jednego z hoteli. Dobrze że organizatorom udało się znaleźć odpowiedni lokal: kiedy w 2015 roku miało miejsce spotkanie z kandydatami na urząd prezydenta RP, Grzegorzem Braunem i Marianem Kowalskim, tutejsze lewactwo obdzwoniło dokładnie wszystkie miejsca w Cork gdzie mogłoby się ono odbyć i zastraszyli wszystkich, tak - że końcu doszło do niego w... sklepie komputerowym prowadzonym przez naszych Rodaków. Jego właściciele dość długo boleśnie odczuwali skutki udostępnienia lokalu kandydatowi Ruchu Narodowego, bo o Kowalskiego tutaj chodziło, Braun był jedynie niegroźną dla nikogo przystawką.
Dodam, że mnie samego parokrotnie już usiłowano zniechęcić do pisania o tym i owym, pomimo że jestem tylko skromnym, nic nie znaczącym blogerem amatorsko piszącym sobie a muzom. Były skrajnie chamskie komentarze w necie, rozsyłanie na mój temat informacji do tutejszych mediów że jestem, uwaga "głównym i wpływowym faszystą w Cork" w dodatku "występującym przeciwko osobom LGBT" /poważnie??/, ba - w końcu w sklepie gdzie pracuję pojawił się jeden z tutejszych znany mi z widzenia "tęczowy" aktywista i bezceremonialnie zrobił mi komórką kilka zdjęć, zanim go wyprosiłem. Typowe lewackie bolszewickie metody. Na razie "tylko" tyle...
Zakazać występu Cejrowskiego w Irlandii? Tak wygląda w praktyce wolność słowa i tolerancja w wydaniu tutejszego środowiska LGBT. Takie jest ich, jak sami nazwali się na końcu rzeczonego posta - "postępowe i tolerancyjne społeczeństwo". Tutaj już nie chodzi o takie same prawa, tutaj chodzi o prawo do zamykania ust wszystkim, którzy mają odmienne zdanie.
Jest to również przestroga dla Rodaków w Ojczyźnie: jakiekolwiek ustępstwa na rzecz tęczowej bolszewii skończą się tak jak w Irlandii, gdzie ludzie boją się już publicznie wyrazić swoje zdanie, jeżeli nie jest ono zgodne z obowiązującym nurtem. Dodam, że sami Irlandczycy, niegdyś dumny naród, wpadli w pułapkę lewackiej politpoprawności. Właściwie o utracie przez nich dumy narodowej można mówić od 2009 roku, kiedy to powtórnie zorganizowano im referendum w sprawie ratyfikowania traktatu lizbońskiego, pomimo że rok wcześniej również w referendum zagłosowali przeciw. Od tego czasu poszło już szybko: w 2010 roku wprowadzono instytucję rejestrowanych związków partnerskich /w praktyce - dotyczyło to wyłącznie par homoseksualnych/, w 2015 - już "małżeństwa" homoseksualne, a w tym roku - zalegalizowano aborcję. I na tym, z całą pewnością, nie koniec, jeszcze sporo rzeczy pozostało do "zalegalizowania". O ile wybory nie zostały sfałszowane /a są takie głosy m.in. w przypadku ostatniego referendum/, to z ducha dawnej Irlandii nie zostało już nic, jest tylko cepelia dla turystów.
Sytuacja w Polsce wygląda nieco inaczej niż na Wyspach, gdzie za homoseksualizm wsadzano ludzi do więzienia a jeszcze w latach 60-tych XIX wieku - karano śmiercią i to na terytorium całego ogromnego brytyjskiego imperium. W Irlandii penalizację za stosunki homoseksualne zniesiono dopiero w 1993 roku. Z kolei Polska nigdy nie miała praw wymierzonych przeciw osobom homoseksualnym. Stąd o ile na Zachodzie wajcha poszła w drugą stronę, o tyle w Polsce nie ma żadnego powodu żeby jakiejś grupie,wyłącznie z uwagi na jej odmienne upodobania seksualne, przyznawać jakieś specjalne prawa. A jeżeli ustąpi się w jednym to granica ta będzie stale przesuwana i wkrótce występy Cejrowskiego będziemy mogli oglądać sobie wyłącznie w domu na własnych komputerach. Pod warunkiem, że zdążymy je nabyć na dvd, zanim rozpowszechnianie takich treści będzie zakazane...
Wojciech Cejrowski już gościł w Irlandii w czerwcu ubiegłego roku z występem pt.: "Prawo dżungli". Obyło się bez żadnych lewackich prowokacji a publiczność bawiła się świetnie. Tym razem jednak odwołanie jego występów postawiła sobie za za punkt honoru mieszkająca w Belfaście Aleksandra Łojek oraz pro-gejowscy aktywiści z Cork skupieni wokół facebookowej strony "Cork Pride". Aleksandra Łojek była niegdyś, a jakże, dziennikarką m.in. Gazety Wyborczej i iranistką propagującą multikulti z przewagą, rzecz jasna, kultury muzułmańskiej. Oprócz akcji na fb pobiegła ze skargą również do brytyjskich mediów, uważając to jednocześnie za powód do dumy, czego wcale nie ukrywała. Cejrowskiemu przypięto łatkę "faszysty, homofoba i rasisty", czyli stały lewacki zestaw.
Podobna akcja miała miejsce w Cork - rozpoczęło się od wpisu na facebookowej stronie "Cork Pride" z tymi samymi idiotycznymi zarzutami, szybko powielonego i udostępnionego przez inne stronki tego typu oraz zwykłych tęczowych lewaków. Niestety, również tych polskojęzycznych. A dalej standardowo: nagłośniono to w "tradycyjnych" mediach i próbowano zastraszyć właścicieli wynajmujących sale na występy. W Cork, niegdyś dumnym "rebel city", to się udało: występ który miał odbyć się w szkole muzycznej musiał zostać przeniesiony do jednego z hoteli. Dobrze że organizatorom udało się znaleźć odpowiedni lokal: kiedy w 2015 roku miało miejsce spotkanie z kandydatami na urząd prezydenta RP, Grzegorzem Braunem i Marianem Kowalskim, tutejsze lewactwo obdzwoniło dokładnie wszystkie miejsca w Cork gdzie mogłoby się ono odbyć i zastraszyli wszystkich, tak - że końcu doszło do niego w... sklepie komputerowym prowadzonym przez naszych Rodaków. Jego właściciele dość długo boleśnie odczuwali skutki udostępnienia lokalu kandydatowi Ruchu Narodowego, bo o Kowalskiego tutaj chodziło, Braun był jedynie niegroźną dla nikogo przystawką.
Dodam, że mnie samego parokrotnie już usiłowano zniechęcić do pisania o tym i owym, pomimo że jestem tylko skromnym, nic nie znaczącym blogerem amatorsko piszącym sobie a muzom. Były skrajnie chamskie komentarze w necie, rozsyłanie na mój temat informacji do tutejszych mediów że jestem, uwaga "głównym i wpływowym faszystą w Cork" w dodatku "występującym przeciwko osobom LGBT" /poważnie??/, ba - w końcu w sklepie gdzie pracuję pojawił się jeden z tutejszych znany mi z widzenia "tęczowy" aktywista i bezceremonialnie zrobił mi komórką kilka zdjęć, zanim go wyprosiłem. Typowe lewackie bolszewickie metody. Na razie "tylko" tyle...
Zakazać występu Cejrowskiego w Irlandii? Tak wygląda w praktyce wolność słowa i tolerancja w wydaniu tutejszego środowiska LGBT. Takie jest ich, jak sami nazwali się na końcu rzeczonego posta - "postępowe i tolerancyjne społeczeństwo". Tutaj już nie chodzi o takie same prawa, tutaj chodzi o prawo do zamykania ust wszystkim, którzy mają odmienne zdanie.
Jest to również przestroga dla Rodaków w Ojczyźnie: jakiekolwiek ustępstwa na rzecz tęczowej bolszewii skończą się tak jak w Irlandii, gdzie ludzie boją się już publicznie wyrazić swoje zdanie, jeżeli nie jest ono zgodne z obowiązującym nurtem. Dodam, że sami Irlandczycy, niegdyś dumny naród, wpadli w pułapkę lewackiej politpoprawności. Właściwie o utracie przez nich dumy narodowej można mówić od 2009 roku, kiedy to powtórnie zorganizowano im referendum w sprawie ratyfikowania traktatu lizbońskiego, pomimo że rok wcześniej również w referendum zagłosowali przeciw. Od tego czasu poszło już szybko: w 2010 roku wprowadzono instytucję rejestrowanych związków partnerskich /w praktyce - dotyczyło to wyłącznie par homoseksualnych/, w 2015 - już "małżeństwa" homoseksualne, a w tym roku - zalegalizowano aborcję. I na tym, z całą pewnością, nie koniec, jeszcze sporo rzeczy pozostało do "zalegalizowania". O ile wybory nie zostały sfałszowane /a są takie głosy m.in. w przypadku ostatniego referendum/, to z ducha dawnej Irlandii nie zostało już nic, jest tylko cepelia dla turystów.
Sytuacja w Polsce wygląda nieco inaczej niż na Wyspach, gdzie za homoseksualizm wsadzano ludzi do więzienia a jeszcze w latach 60-tych XIX wieku - karano śmiercią i to na terytorium całego ogromnego brytyjskiego imperium. W Irlandii penalizację za stosunki homoseksualne zniesiono dopiero w 1993 roku. Z kolei Polska nigdy nie miała praw wymierzonych przeciw osobom homoseksualnym. Stąd o ile na Zachodzie wajcha poszła w drugą stronę, o tyle w Polsce nie ma żadnego powodu żeby jakiejś grupie,wyłącznie z uwagi na jej odmienne upodobania seksualne, przyznawać jakieś specjalne prawa. A jeżeli ustąpi się w jednym to granica ta będzie stale przesuwana i wkrótce występy Cejrowskiego będziemy mogli oglądać sobie wyłącznie w domu na własnych komputerach. Pod warunkiem, że zdążymy je nabyć na dvd, zanim rozpowszechnianie takich treści będzie zakazane...
środa, 26 września 2018
Maski w bibliotece
W głównej bibliotece w Cork można m.in. zobaczyć wystawę złożoną z kilkunastu masek: z różnych krajów, kultur i tradycji.
/Powyżej: wystawa masek w bibliotece/
wtorek, 25 września 2018
Automaty w bibliotece
Zajrzałem dzisiaj do głównej biblioteki w Cork - i widzę spore zmiany. Zainstalowano automaty do wypożyczenia i oddawania książek. Z tego co się przyjrzałem, obsługa jest banalnie prosta i sprowadza się do skanowania kodów na bibliotecznej karcie i na wypożyczanych lub zwracanych książkach. Formularz na kartę biblioteczną również można zamówić online. Od stycznia 2016 roku korzystanie z biblioteki jest bezpłatne dla wszystkich.
/Powyżej: automaty w bibliotece/
niedziela, 23 września 2018
88 Warsztaty z My Little Craft World: Poznajemy Polskę
Po wakacyjnej przerwie My Little Craft World zaprosiła wszystkie dzieci na kolejne warsztaty z cyklu "Poznajemy Polskę". Tym razem dzieci poznały Bolesławiec, miasto słynące z ceramiki, oraz za pomocą koła garncarskiego wykonały z gliny własne naczynia ceramiczne. Zdjęcia z warsztatów można zobaczyć w galerii na fb: LINK.
/Powyżej: mali artyści z My Little Craft World/
piątek, 21 września 2018
Fledglings'18
W Lavit Gallery jak co roku ma miejsce wystawa prac absolwentów CIT Crawford College of Art and Design. Zdjęcia z wystawy można zobaczyć w galerii na moim fb: LINK.
/Powyżej: jedna z prac na wystawie/
czwartek, 20 września 2018
Mt 7,6
Jadąc z Cork do Sligo przejeżdżaliśmy przez Knock. Oczywiście zatrzymaliśmy się na chwilę modlitwy w tamtejszej bazylice oraz udaliśmy się na spacer dookoła świątyni. I - taki oto obrazek na zdjęciu poniżej, którego nie widziałem wcześniej, choćby podczas Narodowych Pielgrzymek Polaków do Knock. Tabliczka głosi, że psy należy trzymać na smyczy. Nie - że nie należy na terenie tegoż irlandzkiego narodowego sanktuarium /odpowiednik naszej Jasnej Góry/ wyprowadzać psów, ale - że trzeba je trzymać na smyczy /tak jak zresztą wszędzie/.
Tu już nie ma sacrum, to już jest wyłącznie profanum. Ten kraj zszedł już na psy przy czym, podkreślam - nie ma nic do psów, bo to wspaniałe i inteligentne zwierzęta. Różne rzeczy już tutaj widziałem: drobnych pijaczków sikających w przedsionkach kościołów, pijaną Irlandkę przerywającą Mszę Świętą, Irlandczyków przyprowadzających swoje pieski na Mszę Świętą - przy braku sprzeciwu irlandzkiego księdza, roznegliżowaną paniusię z pieskiem drepczącą tuż przed biskupem z Najświętszym Sakramentem podczas Procesji Bożego Ciała w Cork, o ubiorze odpowiednim raczej na plażę niż do kościoła - nawet szkoda wspominać. Teraz wychodzi na to, że włodarzom bazyliki w Knock nie przeszkadza że na przykład tutejsza Droga Krzyżowa jest miejscem do spacerów z pieskami, z - jak można się domyśleć - wszystkimi tego konsekwencjami. Dotychczasowy instytucjonalny kościół w Irlandii kończy się na swoje własne życzenie...
A gdyby ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości, to odsyłam to tytułowego fragmentu z Ewangelii...
Tu już nie ma sacrum, to już jest wyłącznie profanum. Ten kraj zszedł już na psy przy czym, podkreślam - nie ma nic do psów, bo to wspaniałe i inteligentne zwierzęta. Różne rzeczy już tutaj widziałem: drobnych pijaczków sikających w przedsionkach kościołów, pijaną Irlandkę przerywającą Mszę Świętą, Irlandczyków przyprowadzających swoje pieski na Mszę Świętą - przy braku sprzeciwu irlandzkiego księdza, roznegliżowaną paniusię z pieskiem drepczącą tuż przed biskupem z Najświętszym Sakramentem podczas Procesji Bożego Ciała w Cork, o ubiorze odpowiednim raczej na plażę niż do kościoła - nawet szkoda wspominać. Teraz wychodzi na to, że włodarzom bazyliki w Knock nie przeszkadza że na przykład tutejsza Droga Krzyżowa jest miejscem do spacerów z pieskami, z - jak można się domyśleć - wszystkimi tego konsekwencjami. Dotychczasowy instytucjonalny kościół w Irlandii kończy się na swoje własne życzenie...
A gdyby ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości, to odsyłam to tytułowego fragmentu z Ewangelii...
/Powyżej: miejsce na terenie Sanktuarium Maryjnego w Knock z tabliczką nakazującą trzymać psy na smyczy/
środa, 19 września 2018
Pomnik ks. Jamesa Horana w Knock
Nieopodal Ireland West Airport Knock znajduje się pomnik upamiętniający ks. Jamesa Horana. To dzięki jego staraniom w 1985 roku powstało to lotnisko. Wcześniej - nadzorował budowę bazyliki w Knock, które było celem wizyty Jana Pawła II w 1979 roku.
Ks. Jamesa Horan urodził się w 1911 roku, święcenia kapłańskie otrzymał w 1936, do Knock trafił w 1963. Natychmiast po wizycie Jana Pawła II rozpoczął kampanię na rzecz wybudowania portu lotniczego w Knock, żeby ułatwić pielgrzymom dotarcie do tego miejsca. Krytycy uważali pomysł budowy lotniska na tym "mglistym, podmokłym miejscu" za nierealny, ale Horanowi udało się uzyskać obietnicę rządowej dotacji w wysokości 10 mln ówczesnych irlandzkich funtów. Niestety, po klęsce partii Fianna Fáil w wyborach powszechnych w 1982 roku, dotacja na lotnisko została znacznie zredukowana. Żeby zdobyć fundusze na jego ukończenie, ks. James Horan zorganizował loterię którą promował w morderczym dla siebie objeździe po kilku krajach z dużą diasporą irlandzką, w tym tak odległych jak Australia i Stany Zjednoczone. Loteria przyniosła dochód w wysokości 4 mln irlandzkich funtów co pozwoliło ukończyć lotnisko, ale wysiłek jaki poniósł przy niej starzejący się już ksiądz - okazał się dla niego zabójczy. Ks. James Horan zmarł podczas pielgrzymki do Lourdes, zaledwie kilka miesięcy po oficjalnym otwarciu lotniska. Trumna z jego zwłokami była pierwszą, która dotarła na lotnisko w Knock. Pochowano go na terenie Bazyliki w Knock.
Ks. Jamesa Horan urodził się w 1911 roku, święcenia kapłańskie otrzymał w 1936, do Knock trafił w 1963. Natychmiast po wizycie Jana Pawła II rozpoczął kampanię na rzecz wybudowania portu lotniczego w Knock, żeby ułatwić pielgrzymom dotarcie do tego miejsca. Krytycy uważali pomysł budowy lotniska na tym "mglistym, podmokłym miejscu" za nierealny, ale Horanowi udało się uzyskać obietnicę rządowej dotacji w wysokości 10 mln ówczesnych irlandzkich funtów. Niestety, po klęsce partii Fianna Fáil w wyborach powszechnych w 1982 roku, dotacja na lotnisko została znacznie zredukowana. Żeby zdobyć fundusze na jego ukończenie, ks. James Horan zorganizował loterię którą promował w morderczym dla siebie objeździe po kilku krajach z dużą diasporą irlandzką, w tym tak odległych jak Australia i Stany Zjednoczone. Loteria przyniosła dochód w wysokości 4 mln irlandzkich funtów co pozwoliło ukończyć lotnisko, ale wysiłek jaki poniósł przy niej starzejący się już ksiądz - okazał się dla niego zabójczy. Ks. James Horan zmarł podczas pielgrzymki do Lourdes, zaledwie kilka miesięcy po oficjalnym otwarciu lotniska. Trumna z jego zwłokami była pierwszą, która dotarła na lotnisko w Knock. Pochowano go na terenie Bazyliki w Knock.
/Powyżej: pomnik ks. Jamesa Horana/
wtorek, 18 września 2018
Devil’s Chimney
Niedaleko Glencar Waterfall znajduje się inny wodospad - Devil’s Chimney. Ma 150 metrów co czyni go największym wodospadem w Irlandii, wyższym niż uznawany za taki Powerscourt Waterfall. Tyle tylko że ten pierwszy istnieje przez 200 dni w roku a ten drugi przez cały czas, więc - jest jak jest. W dni kiedy pojawia się nawet lekki wietrzyk, spadająca woda jest wdmuchiwana w górę, tworząc "chmurę" przypominającą parę wodną.
Poniżej - filmik z wodospadem:
/Powyżej: Devil’s Chimney/
Poniżej - filmik z wodospadem:
poniedziałek, 17 września 2018
Glencar Waterfall
Nieopodal granicy hrabstw Sligo i Leitrim znajduje się wodospad Glencar. Wodospad ma wysokość 15 metrów a jego strumień wpływa do jeziora Glencar. William Butler Yeats, irlandzki poeta, dramaturg i filozof, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury często odwiedzał wodospad w młodości, wspomniał o nim w swoim wierszu "Skradzione dziecko".
Poniżej - filmik z wodospadem Glencar:
/Powyżej: Glencar Waterfall/
Poniżej - filmik z wodospadem Glencar:
niedziela, 16 września 2018
Drumcliff
Wybraliśmy się na cmentarz w Drumcliff, żeby zobaczyć miejsce gdzie spoczął William Butler Yeats, irlandzki poeta, dramaturg i filozof, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury.
Napisał m.in. wiersz: "Pod Ben Bulben", którego ostatnie trzy wersy kazał umieścić na swoim nagrobku:
"Tu, gdzie Ben Bulben łysy łeb obnażył,
Yeats leży w Drumcliff na cmentarzu.
Przy drodze wiekowy krzyż stoi,
Utarty napis marmuru nie zdobi;
Tylko na głazie wapiennym tej treści
Wyryto słowa, które sam kazał umieścić:
Tak samo chłodno spójrz
Na życie i na śmierć
Nie wstrzymuj konia, jedź!"
Poniżej: St Columba's Church, grób Williama Butler'a Yeats'a z fragmentem wiersza, "wiekowy krzyż" z tego wiersza oraz rzeźba przed cmentarzem z wierszem "Aedh Wishes for the Cloths of Heaven" Yeats'a:
Napisał m.in. wiersz: "Pod Ben Bulben", którego ostatnie trzy wersy kazał umieścić na swoim nagrobku:
"Tu, gdzie Ben Bulben łysy łeb obnażył,
Yeats leży w Drumcliff na cmentarzu.
Przy drodze wiekowy krzyż stoi,
Utarty napis marmuru nie zdobi;
Tylko na głazie wapiennym tej treści
Wyryto słowa, które sam kazał umieścić:
Tak samo chłodno spójrz
Na życie i na śmierć
Nie wstrzymuj konia, jedź!"
Poniżej: St Columba's Church, grób Williama Butler'a Yeats'a z fragmentem wiersza, "wiekowy krzyż" z tego wiersza oraz rzeźba przed cmentarzem z wierszem "Aedh Wishes for the Cloths of Heaven" Yeats'a:
sobota, 15 września 2018
Ben Bulben
Słynna góra o charakterystycznym kształcie. Od dawna chciałem ją zobaczyć, w końcu - udało się ;-) Niestety, w przeciwieństwie do Croagh Patrick i Mount Brandon - na razie nie udało nam się na nią wejść. Przez większą część dnia padało i była mgła, kiedy się nieco wypogodziło było już zbyt późno i musieliśmy wracać do Cork. No nic, jest powód żeby przyjechać tutaj jeszcze raz ;-)
Ze szczytem związane są liczne legendy celtyckie. Według nich był to jeden z terenów łowieckich grupy wojowników Fianna żyjących w III w. Inna opowieść mówi o wojowniku Diarmuidzie, który został podstępem skłoniony przez olbrzyma o imieniu Finn McCool do walki z zaczarowanym dzikiem, który przebija mu serce swoim kłem. Mówi się, że na tej górze pochowano jego i jego żonę, Gráinne. Podobno w VI wieku św. Columba stoczył bitwę na równinie poniżej Ben Bulben o prawo do skopiowania Psałterza, który pożyczył od St. Finnian'a.
Oprócz legend z górą związana jest też inna, bardziej współczesna historia: 20 września 1922, w czasie irlandzkiej wojny domowej kolumna Irlandzkiej Armii Republikańskiej została osaczona w Sligo przez Armię Irlandzką. Dziewięciu żołnierzy IRA uciekało stokami Ben Bulben; ostatecznie jednak zostali schwytani i zamordowani, podobno już po tym, gdy się poddali, w odwecie za śmierć brygadiera Josepha Ringa, zabitego przez IRA osiem dni wcześniej.
William Butler Yeats, irlandzki poeta, dramaturg i filozof, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury, napisał m.in. wiersz: "Pod Ben Bulben", którego ostatnie trzy wersy kazał umieścić na swoim nagrobku.
/Powyżej: Ben Bulben/
Oprócz legend z górą związana jest też inna, bardziej współczesna historia: 20 września 1922, w czasie irlandzkiej wojny domowej kolumna Irlandzkiej Armii Republikańskiej została osaczona w Sligo przez Armię Irlandzką. Dziewięciu żołnierzy IRA uciekało stokami Ben Bulben; ostatecznie jednak zostali schwytani i zamordowani, podobno już po tym, gdy się poddali, w odwecie za śmierć brygadiera Josepha Ringa, zabitego przez IRA osiem dni wcześniej.
William Butler Yeats, irlandzki poeta, dramaturg i filozof, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury, napisał m.in. wiersz: "Pod Ben Bulben", którego ostatnie trzy wersy kazał umieścić na swoim nagrobku.
piątek, 14 września 2018
Sligo
Jadąc z Cork do Ben Bulben, który był głownym celem naszej podróży, zatrzymujemy się na noc w Sligo. Z miastem związany był William Butler Yeats, irlandzki poeta, dramaturg i filozof, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury, który spędzał tutaj wakacje u swoich dziadków.
Poniżej - pomnik Yeats'a, ruiny XIII wiecznego klasztoru dominikanów i Pomnik Głodu:
Poniżej - pomnik Yeats'a, ruiny XIII wiecznego klasztoru dominikanów i Pomnik Głodu:
czwartek, 13 września 2018
Spiritus Mundi - Abstract Landscapes
Przez cały wrzesień w St. Peter's Cork trwa wystawa "Spiritus Mundi - Abstract Landscapes", na której swoje obrazy prezentuje Eoin Cassidy. Artysta pochodzi z Cork, maluje od 15 lat. Brał udział w licznych wystawach zbiorowych w całej Irlandii. Swoje abstrakcyjne krajobrazy tworzy intuicyjnie, bez wcześniejszego planu, jednocześnie eksperymentuje z kolorem, tonem, teksturami, itp.
/Powyżej: kilka prac z wystawy/
środa, 12 września 2018
Please Touch i Voyage Inside a Blind Experience
Od 27 lipca do 4 listopada b.r. w Lewis Glucksman Gallery mają miejsce dwie wystawy: "Please Touch" i "Voyage Inside a Blind Experience".
Jak napisali kuratorzy wystawy "Please Touch": "Chociaż możemy przyjrzeć się dziełom sztuki, muzea muszą zwykle zniechęcać do bezpośredniego dotykania dzieł w celu ochrony delikatnych powierzchni. "Please Touch" to wyjątek, pozwalający na fizyczny dotyk prac czterech irlandzkich współczesnych artystów, których których dzieła podkreślają fakturę i namacalność." Z kolei kuratorzy wystawy "Voyage Inside a Blind Experience" napisali: "Czy można poznać abstrakcyjne dzieła bez użycia oczu? Jak mogą doświadczyć wystawy sztuki wizualnej osoby słabowidzące lub niewidome? Wystawa rozważa te pytania, przedstawiając kluczowe prace artystów obok modeli dotykowych i tekstów w alfabecie Braille'a". Oprócz tego można również m.in. obejrzeć video "Cassandra's Necklace", którego autorką jest Alice Maher.
Poniżej kilka zdjęć z tych wystaw, więcej znajduje się w galerii na moim fb: LINK.
Jak napisali kuratorzy wystawy "Please Touch": "Chociaż możemy przyjrzeć się dziełom sztuki, muzea muszą zwykle zniechęcać do bezpośredniego dotykania dzieł w celu ochrony delikatnych powierzchni. "Please Touch" to wyjątek, pozwalający na fizyczny dotyk prac czterech irlandzkich współczesnych artystów, których których dzieła podkreślają fakturę i namacalność." Z kolei kuratorzy wystawy "Voyage Inside a Blind Experience" napisali: "Czy można poznać abstrakcyjne dzieła bez użycia oczu? Jak mogą doświadczyć wystawy sztuki wizualnej osoby słabowidzące lub niewidome? Wystawa rozważa te pytania, przedstawiając kluczowe prace artystów obok modeli dotykowych i tekstów w alfabecie Braille'a". Oprócz tego można również m.in. obejrzeć video "Cassandra's Necklace", którego autorką jest Alice Maher.
Poniżej kilka zdjęć z tych wystaw, więcej znajduje się w galerii na moim fb: LINK.
niedziela, 9 września 2018
30 - lecie EMC w Irlandii
Kolejna okrągła rocznica istnienia EMC w Irlandii. Byliśmy na imprezie z okazji 20-lecia istnienia tej firmy, minęła dekada, więc znowu wybraliśmy się z Agnieszką na kolejny jubileusz.
Co się zmieniło od tamtego czasu? Praktycznie wszystko: wbrew temu co napisałem powyżej, EMC de facto już nie istnieje, bo dwa lata temu zostało przejęte przez Dell, przez co zmienila się nawet nazwa. Co więc tu świętować? No ale - nie moja sprawa...
Tym razem wejście było bezpłatne dla pracowników i osób towarzyszących, nastawiono się jednak, inaczej niż poprzednio, przede wszystkim na rodziny z dziećmi: były karuzele, mini-zoo, trochę muzyki, lody, popcorn, występy magika, pokaz kolejek elektrycznych, itp. Można było również przejechać się mini-pociągiem po całej fabryce. Mi osobiscie najbardziej podobał sie oswojony ostronos rudy ;-) /na ostatnim zdjęciu z Agnieszką/.
Poniżej kilka zdjęć z tegorocznej imprezy, zachęcam też do kliknięcia w link do notki sprzed 10 lat, gdy EMC świętowało swoją 20-rocznicę: KLIK.
Co się zmieniło od tamtego czasu? Praktycznie wszystko: wbrew temu co napisałem powyżej, EMC de facto już nie istnieje, bo dwa lata temu zostało przejęte przez Dell, przez co zmienila się nawet nazwa. Co więc tu świętować? No ale - nie moja sprawa...
Tym razem wejście było bezpłatne dla pracowników i osób towarzyszących, nastawiono się jednak, inaczej niż poprzednio, przede wszystkim na rodziny z dziećmi: były karuzele, mini-zoo, trochę muzyki, lody, popcorn, występy magika, pokaz kolejek elektrycznych, itp. Można było również przejechać się mini-pociągiem po całej fabryce. Mi osobiscie najbardziej podobał sie oswojony ostronos rudy ;-) /na ostatnim zdjęciu z Agnieszką/.
Poniżej kilka zdjęć z tegorocznej imprezy, zachęcam też do kliknięcia w link do notki sprzed 10 lat, gdy EMC świętowało swoją 20-rocznicę: KLIK.
sobota, 8 września 2018
Ostatnie spotkanie klubu "Idź Pod Prąd" w Cork
W związku z rozłamem zarówno w partii Ruch 11 Listopada jak zmianie formuły programu "Kowalski i Chojecki" spowodowane odejściem /w sposób dla nas niezrozumiały i w formie nieakceptowalnej/ Mariana Kowalskiego, podjęliśmy decyzję o rozwiązaniu klub Idź Pod Prąd w Cork. Klub działał przez dwa lata.
Oprócz regularnych koleżeńskich spotkań m.in.:
- uporządkowaliśmy i zapaliliśmy znicze na grobie polskich marynarzy w Ardmore, LINK;
- wzięliśmy udział w Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Galway organizowanym przez IPP Galway, LINK;
- zorganizowaliśmy wyprawę na Mount Brandon dla uczczenia lotników z Dywizjonu 304, LINK;
- wspólnie poszliśmy do kina na film "Wyklęty", LINK;
- przyłączyliśmy się do akcji "Zawalcz o prawdę!" - gdzie przed niemiecką ambasadą w Dublinie przypomnieliśmy o zbrodniczej napaść Niemiec na Polskę oraz założenie przez nich niemieckich obozów zagłady, LINK;
- w Święto Niepodległości pojechaliśmy do Dublina, gdzie zawiesiliśmy wieniec na tablicy ku czci Pawła Strzeleckiego, LINK;
- wzięliśmy udział w Dniu Prawdy o Chinach, pokazie filmów w Dublinie organizowanym przez IPP Dublin, LINK.
Mam nadzieję, że wkrótce ponownie spotkamy się przy innym patriotycznym projekcie politycznym.
Oprócz regularnych koleżeńskich spotkań m.in.:
- uporządkowaliśmy i zapaliliśmy znicze na grobie polskich marynarzy w Ardmore, LINK;
- wzięliśmy udział w Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Galway organizowanym przez IPP Galway, LINK;
- zorganizowaliśmy wyprawę na Mount Brandon dla uczczenia lotników z Dywizjonu 304, LINK;
- wspólnie poszliśmy do kina na film "Wyklęty", LINK;
- przyłączyliśmy się do akcji "Zawalcz o prawdę!" - gdzie przed niemiecką ambasadą w Dublinie przypomnieliśmy o zbrodniczej napaść Niemiec na Polskę oraz założenie przez nich niemieckich obozów zagłady, LINK;
- w Święto Niepodległości pojechaliśmy do Dublina, gdzie zawiesiliśmy wieniec na tablicy ku czci Pawła Strzeleckiego, LINK;
- wzięliśmy udział w Dniu Prawdy o Chinach, pokazie filmów w Dublinie organizowanym przez IPP Dublin, LINK.
Mam nadzieję, że wkrótce ponownie spotkamy się przy innym patriotycznym projekcie politycznym.
/Powyżej: uczestnicy ostatniego spotkania/
środa, 5 września 2018
PROMO
Od 16 czerwca b.r. istnieje w Cork nowy "polski" sklep: "PROMO". Cudzysłów jak najbardziej na miejscu bo zdaje się właścicielami są Litwini, no ale: reklamują się również po polsku i mają sporo polskich produktów, więc - niech będzie ;-) Sklep mieści się przy Vicars Road.
/Powyżej: "PROMO" w Cork/
sobota, 1 września 2018
Staatsgalerie Stuttgart
Staatsgalerie Stuttgart to muzeum sztuki w Stuttgarcie w Niemczech, otwarte w 1843 roku. W 1984 roku otwarcie Neue Staatsgalerie, nowej części galerii zaprojektowanej przez Jamesa Stirlinga i przeznaczonej na dzieła sztuki współczesnej przekształciło niegdyś prowincjonalną galerię w jedno z wiodących muzeów w Europie. Odwiedziliśmy to miejsce w trakcie naszego krótkiego, raptem kilkugodzinnego pobytu w ty mieście. Zdjęcia z galerii można zobaczyć na moim fb: LINK.
Poniżej - galeria i niektóre prace:
Subskrybuj:
Posty (Atom)