Od 15 marca do 26 maja b.r. w Crawford Art Gallery można zobaczyć m.in. instalację "Mechanism", której autorem jest Andrew Kearney.
"Mechanism" zawiera trzy nowe prace, które artysta stworzył specjalnie dla tej galerii. Instalacja, jak możemy przeczytać w opisie: "składa się z elektronicznych, przemysłowych i teatralnych elementów, które łączą się, aby słuchać, odpowiadać i reagować na codzienne życie centrum Cork". Andrew Kearney to artysta specjalizujący się w instalacjach. Urodził się w Limerick w 1961 roku. Studiował sztuki piękne na College of Art and Design w Limerick, a następnie kontynuował studiowanie rzeźby na College of Art and Design w Chelsea.
Dzisiaj są urodziny Agnieszki, więc dostała ode mnie m.in.... zestaw gier planszowych, w tym i szachy. Sam już od lat nie grałem z drugą osobą, czasami tylko w wolnej chwili utnę sobie partyjkę z moim smartfonem, więc teraz będzie okazja żeby to nadrobić. Na razie Żona pała entuzjazmem do tego pomysłu, zobaczymy - na jak długo :-)
Od 7 do 28 marca b.r. w St Peter's Cork ma miejsce wystawa "Spaces", na której swoje prace prezentuje troje lokalnych artystów: Norah Porter, Edith Cosgrove i Pat Donlon.
Dzisiaj ulicami Cork, jak co roku, przeszedł marsz organizowany przez organizacje lewicowe /a ściślej rzecz biorąc - reprezentująca różne odłamy komunistycznych frakcji/. Tym razem pod hasłem: "Cork says no to racism".
/Powyżej: plakat z "postulatami " lewicy/
Jak to u lewactwa, pod pretekstem szczytnych haseł wysuwane są neomarksistowskie postulaty polityczne. Na plakacie powyżej zapowiadającym demonstrację mamy je w skondensowanej formie. I tak - "nie dla rasizmu" - brawo /tak btw, naprawdę w Cork jest rasizm?/, dalej: wolna Palestyna /wiadomo, że problem tutaj jest Izrael, więc jest to jednocześnie hasło polityczne przeciwko temu państwu/, postulat rezygnacji z deportacji /zakładam, że imigrantów którzy złamali prawo/, specjalne prawa dla travellersów /etnicznych Irlandczyków którzy wybrali koczowniczy tryb życia/ i na koniec deklaracja - że "nie ma rasizmu w islamie" /w innych religiach też nie ma, ale wymienia się islam w opozycji do chrześcijaństwa/. No, to wszystko jasne: z klasą robotniczą nie wyszło, więc nowym wzorcowym proletariatem dla neomarksistów stali się uchodźcy, najlepiej muzułmanie z Palestyny, zagrożeni deportacją i prowadzący tryb życia travellersów.
O podobnej demonstracji organizowanej przez te same środowiska pisałem dwa lata temu w notce: "Wspólna manifestacja travellersów, muzułmanów i komunistów w Cork". Wtedy była to nieliczna grupa, dzisiaj jest ich już znacznie więcej. To może oznaczać że Irlandia definitywnie skręciła w lewo i ten stan będzie się już tylko pogłębiał...
Niedawno w centrum Cork przy Grand Parade został otworzony Ninja Sushi Bento, lokal serwujący sushi. Gotowe porcje są zapakowane i wyłożone na półce, można zabrać z sobą, można też zjeść na miejscu. Niedrogo. Wcześniej w tym miejscu mieściła się cukiernia serwująca różnego rodzaju pączki, ale nie przetrwała długo.
Dzień św. Patryka - za nami. Jak napisała na swoim facebooku Ambasada Irlandii w Warszawie: "W tym roku, w dniu św. Patryka, osiągnęliśmy absolutny rekord: 17 marca Polska była najbardziej zielonym krajem na świecie! W 21 polskich miastach na zielono podświetlone zostały aż 53 obiekty!" Szkoda, że Irlandczycy nie rewanżują nam się tym samym. Mamy w tym względzie kompletny brak symetrii.
Ile budynków w Irlandii jest co roku jest podświetlonych na biało-czerwono np. w rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości? Żaden. Tymczasem np. na 100-rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości na biało-czerwono podświetlono m.in. piramidy egipskie, Krzywą Wieżę w Pizie, najwyższy na świecie wieżowiec Burdż Chalifa w Dubaju a nawet statuę Chrystusa Zbawiciela w Rio de Janeiro. Można? Można. Ale - do tego potrzeba minimum dobrej woli.
Wczoraj był Dzień św. Patryka. Przed paradą poszliśmy na Mszę Św. do Church of the Annunciation, "naszego" lokalnego irlandzkiego kościoła i dostaliśmy poświęconą koniczynkę :-) Irlandczycy w tym dniu wpinają je sobie w klapy, u nas - przez kilka dni będzie zdobiła stół.
Poniżej: koniczynka przy ołtarzu i Agnieszka już z poświęconym symbolem Irlandii:
17 marca a więc największe święto w Irlandii: Dzień św. Patryka. W uroczystej paradzie w Cork po ubiegłorocznej przerwie ponownie wzięła udział Polonia, która przeszła pod wspólnym banerem "Polonia w Cork" /formalnie organizatorem polskiej grupy było Stowarzyszenie MyCork/. Po raz pierwszy wśród grup na paradzie pojawiło się "LGBT+ Community Cork". Tematem tegorocznej parady, którego prawie nikt nie przestrzegał, była "Historia Cork".
/Powyżej: samochód blokujący wjazd na ulicę którą przechodziła parada/
Na wstępie: nowością był nie tylko po raz pierwszy przemarsz pod ogromnymi tęczowymi sztandarami "LGBT+ Community Cork" /Społeczność LGBT+ w Cork/. Był nim również należący do władz miasta samochód który ustawiony w poprzek blokował wjazd na ulicę którą przeszła parada. Jest to ewidentne zabezpieczenie antyterrorystyczne, stosowane już w Cork o czym pisałem np. tutaj: LINK, mające za zadanie zatrzymać lub przynajmniej spowolnić ewentualny atak terrorysty chcącego wjechać samochodem w tłum ludzi. Takie ataki miały już wielokrotnie miejsce w krajach tzw. Europy Zachodniej. No cóż, kiedyś wystarczyło że w tym miejscu stał jeden funkcjonariusz policji. Kiedyś. Czas przeszły, dokonany.
/Powyżej: kukła symbolizująca postać św Patryka/
MyCork postawił na integrację Polonii w Cork, rezygnując z własnego banera. Pod wspólnym sztandarem "Polonia w Cork" w paradzie wzięli udział: Związek Harcerstwa Polskiego, ABC Edulibrary /polska biblioteka w Cork/, Bractwo Starego Dębu /polsko-irlandzka grupa rekonstrukcyjna propagująca wiedzę o życiu i kulturze Słowian/ oraz oczywiście członkowie i sympatycy MyCork jak i inne osoby chcące wziąć udział w paradzie. Ponownie zabrakło Polskiej Szkoły w Cork jak i innych działających tutaj polonijnych szkół. Jak się dowiedziałem, udziału we wspólnej paradzie oficjalnie odmówiło Centrum Together Razem.
/Powyżej: Polonia w Cork na tegorocznej paradzie/
Po raz pierwszy Polonia w Cork wzięła udział w paradzie w 2006 roku. Poprowadziło ją działające wówczas /mniej więcej w latach 2005-2006/ Polskie Centrum Cork, grupa Rodaków skupiona przy kościele oo. Augustianów. Po nieudanej próbie zorganizowania grupy w 2007 roku, ponownie Polonia w Cork wzięła udział w paradzie w 2008 roku, poprowadziło ją Stowarzyszenie Polonijne MyCork które czyniło to z sukcesem co roku przez kolejną dekadę, zdobywając w tym czasie trzy razy nagrodę "Best Overall Entry"dla najlepszej grupy, było to w latach: 2008, 2010 i 2011. Osobną grupę prowadziła Polska Szkoła w Cork. Dopiero w ubiegłym roku ta dobra passa została przerwana, gdy działalność MyCork nieco osłabła i po raz pierwszy od dziesięciu lat - na paradzie zabrakło Polonii. W tym roku jednak ponownie - dzięki MyCork - Polonia w Cork mogła zaznaczyć swoją obecność w tym ważnym dla Irlandczyków święcie.
/Powyżej: "Społeczność LGBT+" po raz pierwszy na paradzie w Cork/
Wracając do wspomnianego na wstępie udziału w paradzie "LGBT+ Community Cork": próbny balon wypuszczono w ubiegłym roku, kiedy to w paradzie przeszła nieliczna grupka reprezentująca organizację zrzeszającą kobiety homo i biseksualne. Tym razem grupa była już spora a tęczowe sztandary olbrzymie. Jak to kilka dni temu w wywiadzie dla Dziennika Gazety Prawnej zapowiedział vice-prezydent Warszawy Paweł Rabiej: "Najpierw przyzwyczajmy ludzi, że związki partnerskie to nie jest samo zło, że nie niszczą tkanki społecznej i polskiej rodziny. Potem łatwiej będzie o kolejne kroki, o równość małżeńską z adopcją". Dokładnie to samo konsekwentnie wprowadza się w Irlandii.
/Powyżej: zamykająca paradę jedna z grup chrześcijańskich, z proroczym napisem na zielonej koniczynie: "It is finished/
Na koniec taka refleksja: raptem 1-2 pokolenie temu Dzień św. Patryka był dniem w którym obowiązywała prohibicja a większość społeczeństwa spędzała ten czas na modlitwie. Dzisiaj - alkohol leje się strumieniami a sama postać św. Patryka jest sprowadzona do roli zielonej maskotki otwierającej paradę. Wkrótce - maskotka będzie tęczowa. Dawnej Irlandii już nie ma, "it is finished" - jak głosi napis na koniczynie niesionej przez członków jednej z grup chrześcijańskich która zamykała paradę w Cork.
Więcej zdjęć z parady można zobaczyć w galerii na moim fb: LINK. Poniżej - filmik z przemarszu Polonii w Cork:
Fani piłki nożnej powinni obejrzeć wystawę "National Football Exhibition" w St Peter's Cork, która potrwa od 9 do 23 marca b.r. Ma to związek z Mistrzostwami Europy w Piłce Nożnej w 2020 roku, gdzie Dublin będzie jednym z miast - gospodarzy. A na samej wystawie możemy poznać 60-letnią historię irlandzkiej piłki nożnej.
Zbliża się Dzień św. Patryka, więc z tej okazji "moja" firma /Apple/ zafundowała nam śniadanie. Przed rozpoczęciem pracy dostaliśmy vouchery do zrealizowania w jednej z kantyn. Do wyboru: śniadanie irlandzkie, kontynentalne lub wegetariańskie. Pierwszy raz się z takim zwyczajem spotykam, regułą jest fundowanie obiadu w okolicach Bożego Narodzenia, niemniej - miło ;-) A - i cała stołówka udekorowana została w barwy Irlandii, w tym i na każdym stoliku znalazła się irlandzka flaga. Irlandczycy, pomimo zdecydowanego skrętu w lewo, są jednak przywiązani do swoich narodowych barw.
Poniżej: mój voucher i samo śniadanie, w wersji vege rzecz jasna:
Wczoraj na niedzielny obiad wybraliśmy się do Thali Nepal Restaurant, restauracji przy Popes Quay w Cork, serwującej dania kuchni nepalskiej i indyjskiej. Ciekawy wystrój, niezłe jedzenie a obecność wśród klientów wielu Hindusów gwarantuje autentyczność serwowanych potraw :-)
Poniżej - Thali Nepal Restaurant i fragment naszego obiadu:
W niedzielę, 10 marca b.r. My Little Craft World zaprosiło wszystkie dzieci na kolejne warsztaty z cyklu "Poznajemy Polskę". Tym razem mali artyści odwiedzili Szczebrzeszyn.
Chrząszcz ze Szczebrzeszyna to dziś jeden z najbardziej znanych owadów w Polsce. "W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie i Szczebrzeszyn z tego słynie". Dzięki wierszowi Jana Brzechwy miasto stało się rozpoznawalne w całym kraju a niemniej sławny owadzi bohater doczekał się postawienia mu pomników. Podczas zajęć plastycznych dzieci wykonały swój pomnik legendarnego chrząszcza oraz ozdobiły lniane torby jego wizerunkiem.
Zdjęcia z warsztatów można zobaczyć w galerii My Little Craft World na fb: LINK..
Dzień Kobiet, więc oprócz kwiatków i drobnego upominku - zaprosiłem Żonę na kolację ;-) Wybraliśmy się do Paradiso, jednej z najlepszych restauracji w Cork. W dodatku - wegetariańskiej.
Byliśmy tam do tej pory tylko raz, 11 lat temu. Nie żebym miał taką dobrą pamięć, ale to są zalety prowadzenia bloga ;-) Pamiętam, co zresztą w notce sprzed tych 11 lat zaznaczyłem, że było smacznie, ale, o czym już wtedy nie wspomniałem - raczej pusto w lokalu, dlatego dzisiaj nawet nie pomyślałem o rezerwacji stolika. Teraz, pomimo że byliśmy ledwie pół godziny po otwarciu, większość stolików była już zajęta. Restauracja jest czynna tylko wieczorem przez cztery godziny dziennie i w sumie udało nam się wejść dlatego, że ktoś odwołał rezerwację. Kuchnia jest tam naprawdę świetna i warta swojej ceny.
/Powyżej: z Agnieszką przy daniu głównym ;-)/
Agnieszka na przystawkę zamówiła limonkowy grillowany ser haloumi z soczewicą, puree z bakłażana, z musem z pistacji, ogórka i pomarańczy z pasternakiem i trawą cytrynową. Głównym daniem było pistacjowe ciasto kuskus z fetą, ciecierzycą, jogurtem z kolendrą i konfiturą z daktyli. Na deser: bakława z pistacji, granatem, jogurtem i kardamonem.
Z kolei ja na przystawkę zamówiłem pieczone buraki z mozzarellą i rzeżuchą, piklowanym koprem włoskim, solonymi orzechami włoskimi i pomarańczą. Daniem głównym było smażone tofu z chilli, kapustą pak choi, duszonym korzeniem wężymorda czarnego i grzybkami shimeji, podanymi w rosole imbirowym z makaronem noodles. Na deser: posset z sokiem z pomarańczy i ciasteczkiem migdałowym.
Dodatkowo zamówiliśmy jeszcze brukselkę z chilli, pomidorami i imbirem oraz ziemniaczki z sosem truflowym. Do picia: kawa i herbata miętowa. Wcześniej, jako "czekadełko" tym razem dostaliśmy chlebek z oliwkami i orzechami.
Tak jak 11 lat temu - wszystko było pyszne. Musimy tam zaglądać częściej, niż co dekadę ;-)
Od 2014 roku w Ballycotton w hrabstwie Cork znajduje się Mary Stanford Lifeboat, specjalistyczna łódź ratunkowa która pełniła służbę w latach 1930 - 1959.
Łódź wykonała 41 misji ratunkowych i uratowała 122 osoby. 16 września 1959 roku została zastąpiona przez Ethel Mary. Co się działo później z Mary Stanford? Została skierowana do portu w Limerick, gdzie do połowy lat 80-tych ub.w. była statkiem pilotującym większe jednostki przy wejściu i wyjściu z portu. Później przez wiele lat przestała w różnych dokach. Był pomysł żeby wraz z innymi historycznymi jednostkami była jednym z eksponatów w pływającym muzeum które miało powstać w doku Grand Canal w Dublinie. Nic z tych planów nie wyszło, na szczęście zawiązała się grupa lokalnych społeczników która postawiła sobie za cel sprowadzenie łodzi z powrotem do Ballycotton, gdzie niegdyś służyła. Obecnie, po renowacji, stała się atrakcją turystyczną tej wioski.
Wieża sygnałowa w Knockadoon w hrabstwie Cork to jedna z około 80-ciu tzw. "wież napoleońskich", wybudowanych wzdłuż wybrzeża irlandzkiego na początku XIX wieku. Wznieśli je okupujący Irlandię Brytyjczycy, z obawy przed francuską inwazją. Po klęsce Napoleona pod Waterloo, Brytyjczycy uznali że zagrożenie ze strony Francji znacznie się zmniejszyło, więc zaprzestano budowania kolejnych wież.
W niedzielę 3 marca b.r. My Little Craft World zaprosiło wszystkie dzieci na Bal Karnawałowy "Podwodny Świat".
Razem z Syrenką /w tej roli wystąpiła oczywiście Agnieszka :-)/ uczestnicy balu wyruszyli w podwodną podróż w trakcie której poznali morski świat. Odnaleźli list od Kapitana Pstryka z zaszyfrowaną mapą prowadzącą do ukrytego skarbu, którym wszystkie dzieci się podzieliły. Było sporo zabawy, konkursów i tańców do prawdziwie "morskiej" muzyki. Poczęstunek dla dzieci i dorosłych ufundował sklep PROMO Market, Unit 1 Vicars Road w Cork.
Poniżej - kilka zdjęć, więcej można zobaczyć w galerii My Little Craft World na fb: LINK.
Wybraliśmy się na kolację do Chinese Gourmet, chińskiej knajpki przy Thomas Davis Street w Cork. Jeśli ktoś lubi chińszczyznę, to będzie to dobry wybór :-)