/Powyżej: Desire Kitchen at West End i nasz obiad/
Strony
▼
wtorek, 30 kwietnia 2019
Polskie puby i restauracje w Irlandii: Desire Kitchen at West End w Killarney
Po uroczystości związanej z przyznaniem irlandzkiego obywatelstwa, poszliśmy na obiad do Desire Kitchen at West End, restauracji prowadzonej przez naszych Rodaków. Agnieszka zjadła roladę śląską i szarlotkę a ja ruskie pierogi i sernik. Pyszne!
poniedziałek, 29 kwietnia 2019
Jak zostałem Irlandczykiem ;-)
Dzieje Apostolskie, 22: 27 Trybun przyszedł i zapytał go: «Powiedz mi, czy ty jesteś Rzymianinem?» A on odpowiedział: «Tak». 28 «Ja za wielką sumę nabyłem to obywatelstwo» - odrzekł trybun. A Paweł powiedział: «A ja mam je od urodzenia». A ja? Jedno obywatelstwo mam od urodzenia, a drugie właśnie nabyłem za pewną sumę ;-) Dzisiaj, na specjalnej uroczystości w Killarney Convention Centre, odebrałem stosowny certyfikat.
Oprócz mnie, irlandzkie obywatelstwo przyjęło dzisiaj ponad 2400 osób z ponad 90 krajów. Najwięcej było nas właśnie z Polski: 406 osób, UK: 309, Rumunii: 218, Indii: 186 i Nigerii: 99.
Półtora roku temu irlandzkie obywatelstwo otrzymała moja żona, Agnieszka. Zrobiła to po, nie ukrywam, moich długich namowach. Ale ja sam do niedawna wahałem się czy o nie wystąpić. Mogłem to zrobić już 10 lat temu ale początkowo w ogóle o tym nie myślałem. Najpierw całkiem poważnie byłem przekonany że wkrótce po naszym wejściu do UE zostaną wprowadzone dokładnie takie same dla wszystkich unijne paszporty a tym samym - jedno unijne obywatelstwo, więc zostałbym z tym irlandzkim jak Himilsbach z angielskim. Lata mijały, wbrew pozornym ruchom i deklaracjom tak naprawdę nic takiego się nie wydarzyło, i dzięki Panu Bogu za to. Ale w czerwcu 2016 roku mieszkańcy Wielkiej Brytanii zadecydowali o brexicie. Podobne głosy, o irexicie, zaczęły pojawiać się też w Irlandii jak i w innych krajach.
Czyli - Unia Europejska nie jest dana raz na zawsze a brexit może spowodować efekt domina, bo coraz więcej narodów żyjących w UE jest niezadowolona z rządów lewackich biurokratów, jak również z braku solidarności i wyraźnym stale utrzymujących się podziale na "starsze i mądrzejsze" kraje "starej" UE i na te które dołączyły później, więc powinny siedzieć cicho, otwierać u siebie kolejne zachodnie korporacje wypłukujące gotówkę z ludzi, którym nie pozostaje nic innego jak emigracja do tych "starszych i mądrzejszych" jako tania siła robocza. W tej sytuacji wyrobienie sobie irlandzkiego obywatelstwa może nie być wcale takim złym pomysłem.
Druga kwestia - planujemy powrót do Polski a za kilkanaście lat istotne staną się dla mnie, o ile rzecz jasna dożyję, kwestie emerytalne, w tym i za lata przepracowane tutaj. Z irlandzkim paszportem, jak mniemam, nikt mi nie będzie robił z tym problemów. Ponadto, spędziłem tutaj 1/3 życia, a życia zawodowego - nawet połowę. Poznałem historię tego kraju i zwiedziłem go wzdłuż i wszerz. Trudno ukrywać że związki z Irlandią mam - i raczej będę miał.
Trzecia wartość dodana - swoboda podróżowania np. do Wielkiej Brytanii, gdzie nawet po brexicie obywatele Irlandii nie powinni napotkać żadnych ograniczeń, w przeciwieństwie do obywateli innych państw. Oczywiście, o ile ten brexit z końcu nastąpi, bo póki co ich wyjście z UE to jakaś tragifarsa. Ale kiedy w końcu do tego dojdzie, na pewno będę chciał tam pojechać żeby na własne oczy przekonać się czy im to wyszło na dobre, czy niezazbytnio. Bo mediom - od dawna - nie ma co wierzyć.
Reasumując, to właśnie brexit był dla mnie tym ostatecznym argumentem za tym, żeby wystąpić o irlandzkie obywatelstwo. Nie tylko zresztą dla mnie: jak czytałem sporo osób właśnie po "brexitowym" referendum wpadło na ten sam pomysł. Tak naprawdę co najmniej połowa moich znajomych ma już to obywatelstwo albo oczekuje na przyznanie. Tym bardziej - że otrzymać jest je stosunkowo łatwo jak i to że Polacy legalnie mogą posiadać obywatelstwa innych państw, co nie w każdym kraju jest dozwolone.
Wracając do samego uzyskania irlandzkiego obywatelstwa /nie należy mylić z wyrobieniem paszportu, to odrębna chociaż powiązana kwestia/: powinien je otrzymać każdy kto jest tutaj minimum 5 lat, pracuje przez ten czas i nie popełnił żadnego przestępstwa. Dodatkowo trzech Irlandczyków "z urodzenia" musi potwierdzić pisemnie że kandydat do otrzymania tegoż obywatelstwa jest im znany i godny zaufania. Jest też trochę papierkowej roboty czego osobiście nienawidzę i przez to też zwlekałem z tym dłużej niż powinienem: trzeba wypełnić spory formularz z obowiązkową wizytą u prawnika który potwierdzi zawarte w nim dane, za każde z tych 5-ciu lat oprócz P60 trzeba dodatkowo przedstawić kolejne dokumenty potwierdzające zamieszkanie tutaj /pisma, rachunki, itp./, do tego przetłumaczone akty urodzenia, małżeństwa, itd, itp. Niby wszystko proste, ale sporo tego było.
Kiedy już wszystko skompletowałem i wysłałem, polecono mi dodatkowo przedstawić... pismo od mojego lekarza z raportem medycznym za każdy rok. Dziwna rzecz, bo przez te 15 lat tutaj byłem u lekarza 3 razy i to zawsze prywatnie: raz u dentysty, raz po tygodniowe zwolnienie z powodu skręconej w Polsce kostki i raz z powodu przedłużającego się przeziębienia, na które dostałem dwa syropy - jeden z nich był ohydny więc go nie piłem a drugi brałem jak sobie przypomniałem. Tyle. Również w Polsce od prawie 25 lat jedyny lekarz jakiego odwiedzałem, to dentysta. Skąd więc to pytanie o raporty medyczne? Być może dotyczy ono wszystkich powyżej pewnego wieku, a być może to kaprys urzędnika - nie wiem. Wiem natomiast że niektórzy otrzymywali jeszcze dziwniejsze polecenia. No cóż, wziąłem to co na jednej kartce papieru dostałem od lekarza i napisałem list z wyjaśnieniem że więcej nie mam, bo - nie choruję.
Wkrótce później przyszedł list z informacją że moja aplikacja została rozpatrzona pomyślnie i poproszono o wysłanie zdjęć i , oczywiście, kolejnego czeku /generalnie całość kosztów związanych z uzyskaniem obywatelstwa to mniej więcej - 1300 euro: 170 euro przy składaniu dokumentów, 950 euro po uzyskaniu obietnicy przyznania tegoż obywatelstwa + koszty prawnika, tłumaczeń, wysyłki listów poleconych, itp.. Już tydzień później dostałem ostatni już list z zaproszeniem na oficjalną ceremonię nadania obywatelstwa, która tym razem odbyła się w Killarney /do niedawna miało to miejsce tylko w Dublinie, bodajże od zeszłego roku jest również w tym mieście/.
Jak ta ceremonia będzie wyglądała, mniej więcej już wiedziałem po tej u Agnieszki, tyle że tam siedziałem na widowni jako gość a ona składała przyrzeczenie, a teraz - było odwrotnie. Niemniej tak samo jak ona dostałem stosowny certyfikat potwierdzający nadanie mi irlandzkiego obywatelstwa /który dumnie trzymam na każdym zdjęciu powyżej ;-) /oraz małą przypinkę z irlandzką flagą. Wysłuchałem też dokładnie tych samych przemówień, co półtora roku temu gdy obywatelstwo odbierała Agnieszka. No cóż, pewnie trudno wymagać by co roku pisali nowe. Następnie wraz z kilkaset innymi "nowymi Irlandczykami", w większości spoza Europy, złożyłem dosłownie 2-zdaniowe przyrzeczenie wierności państwu i narodowi irlandzkiemu - i już.
Co dalej? Teraz mając obywatelstwo, będę chciał wyrobić sobie irlandzki paszport. Mam nadzieję że za 2-3 miesiące będę mógł o tym również obszernie napisać ;-)
Kilka zdjęć z tego wydarzenia można zobaczyć w galerii na moim FB: LINK.
Oprócz mnie, irlandzkie obywatelstwo przyjęło dzisiaj ponad 2400 osób z ponad 90 krajów. Najwięcej było nas właśnie z Polski: 406 osób, UK: 309, Rumunii: 218, Indii: 186 i Nigerii: 99.
Półtora roku temu irlandzkie obywatelstwo otrzymała moja żona, Agnieszka. Zrobiła to po, nie ukrywam, moich długich namowach. Ale ja sam do niedawna wahałem się czy o nie wystąpić. Mogłem to zrobić już 10 lat temu ale początkowo w ogóle o tym nie myślałem. Najpierw całkiem poważnie byłem przekonany że wkrótce po naszym wejściu do UE zostaną wprowadzone dokładnie takie same dla wszystkich unijne paszporty a tym samym - jedno unijne obywatelstwo, więc zostałbym z tym irlandzkim jak Himilsbach z angielskim. Lata mijały, wbrew pozornym ruchom i deklaracjom tak naprawdę nic takiego się nie wydarzyło, i dzięki Panu Bogu za to. Ale w czerwcu 2016 roku mieszkańcy Wielkiej Brytanii zadecydowali o brexicie. Podobne głosy, o irexicie, zaczęły pojawiać się też w Irlandii jak i w innych krajach.
Czyli - Unia Europejska nie jest dana raz na zawsze a brexit może spowodować efekt domina, bo coraz więcej narodów żyjących w UE jest niezadowolona z rządów lewackich biurokratów, jak również z braku solidarności i wyraźnym stale utrzymujących się podziale na "starsze i mądrzejsze" kraje "starej" UE i na te które dołączyły później, więc powinny siedzieć cicho, otwierać u siebie kolejne zachodnie korporacje wypłukujące gotówkę z ludzi, którym nie pozostaje nic innego jak emigracja do tych "starszych i mądrzejszych" jako tania siła robocza. W tej sytuacji wyrobienie sobie irlandzkiego obywatelstwa może nie być wcale takim złym pomysłem.
Trzecia wartość dodana - swoboda podróżowania np. do Wielkiej Brytanii, gdzie nawet po brexicie obywatele Irlandii nie powinni napotkać żadnych ograniczeń, w przeciwieństwie do obywateli innych państw. Oczywiście, o ile ten brexit z końcu nastąpi, bo póki co ich wyjście z UE to jakaś tragifarsa. Ale kiedy w końcu do tego dojdzie, na pewno będę chciał tam pojechać żeby na własne oczy przekonać się czy im to wyszło na dobre, czy niezazbytnio. Bo mediom - od dawna - nie ma co wierzyć.
Reasumując, to właśnie brexit był dla mnie tym ostatecznym argumentem za tym, żeby wystąpić o irlandzkie obywatelstwo. Nie tylko zresztą dla mnie: jak czytałem sporo osób właśnie po "brexitowym" referendum wpadło na ten sam pomysł. Tak naprawdę co najmniej połowa moich znajomych ma już to obywatelstwo albo oczekuje na przyznanie. Tym bardziej - że otrzymać jest je stosunkowo łatwo jak i to że Polacy legalnie mogą posiadać obywatelstwa innych państw, co nie w każdym kraju jest dozwolone.
Kiedy już wszystko skompletowałem i wysłałem, polecono mi dodatkowo przedstawić... pismo od mojego lekarza z raportem medycznym za każdy rok. Dziwna rzecz, bo przez te 15 lat tutaj byłem u lekarza 3 razy i to zawsze prywatnie: raz u dentysty, raz po tygodniowe zwolnienie z powodu skręconej w Polsce kostki i raz z powodu przedłużającego się przeziębienia, na które dostałem dwa syropy - jeden z nich był ohydny więc go nie piłem a drugi brałem jak sobie przypomniałem. Tyle. Również w Polsce od prawie 25 lat jedyny lekarz jakiego odwiedzałem, to dentysta. Skąd więc to pytanie o raporty medyczne? Być może dotyczy ono wszystkich powyżej pewnego wieku, a być może to kaprys urzędnika - nie wiem. Wiem natomiast że niektórzy otrzymywali jeszcze dziwniejsze polecenia. No cóż, wziąłem to co na jednej kartce papieru dostałem od lekarza i napisałem list z wyjaśnieniem że więcej nie mam, bo - nie choruję.
Wkrótce później przyszedł list z informacją że moja aplikacja została rozpatrzona pomyślnie i poproszono o wysłanie zdjęć i , oczywiście, kolejnego czeku /generalnie całość kosztów związanych z uzyskaniem obywatelstwa to mniej więcej - 1300 euro: 170 euro przy składaniu dokumentów, 950 euro po uzyskaniu obietnicy przyznania tegoż obywatelstwa + koszty prawnika, tłumaczeń, wysyłki listów poleconych, itp.. Już tydzień później dostałem ostatni już list z zaproszeniem na oficjalną ceremonię nadania obywatelstwa, która tym razem odbyła się w Killarney /do niedawna miało to miejsce tylko w Dublinie, bodajże od zeszłego roku jest również w tym mieście/.
Co dalej? Teraz mając obywatelstwo, będę chciał wyrobić sobie irlandzki paszport. Mam nadzieję że za 2-3 miesiące będę mógł o tym również obszernie napisać ;-)
Kilka zdjęć z tego wydarzenia można zobaczyć w galerii na moim FB: LINK.
niedziela, 28 kwietnia 2019
Killarney - 14 lat później
Jutro podczas uroczystości w Killarney Convention Centre mam otrzymać irlandzkie obywatelstwo. Przyjechaliśmy do Killarney dzień wcześniej, zatrzymaliśmy się w Killarney Riverside Hotel i spędziliśmy popołudnie na spacerze po tym pięknym miasteczku.
Killarney to swego rodzaju odmiana polskiego Zakopanego, oczywiście w bardzo dużym uproszczeniu. Byliśmy tutaj i w jego okolicach już wiele razy. Z reguły zawsze gdy mamy gości z Polski - jest to jeden ze stałych punktów wycieczek. Ale najpierw przyjechaliśmy tutaj sami, w listopadzie 2005 roku i była to jedna z naszych pierwszych wycieczek poza hrabstwo Cork. To już 14 lat temu, a zdawałoby się że nie tak dawno. Czas ucieka, Wieczność czeka ;-)
Poniżej - kilka zdjęć z Ross Castle, tych sprzed 14 lat zrobionych jeszcze aparatem na film i tych z dzisiaj, zrobionych telefonem:
Killarney to swego rodzaju odmiana polskiego Zakopanego, oczywiście w bardzo dużym uproszczeniu. Byliśmy tutaj i w jego okolicach już wiele razy. Z reguły zawsze gdy mamy gości z Polski - jest to jeden ze stałych punktów wycieczek. Ale najpierw przyjechaliśmy tutaj sami, w listopadzie 2005 roku i była to jedna z naszych pierwszych wycieczek poza hrabstwo Cork. To już 14 lat temu, a zdawałoby się że nie tak dawno. Czas ucieka, Wieczność czeka ;-)
Poniżej - kilka zdjęć z Ross Castle, tych sprzed 14 lat zrobionych jeszcze aparatem na film i tych z dzisiaj, zrobionych telefonem:
piątek, 26 kwietnia 2019
Kilmallock
Kilmallock to miasto w hrabstwie Limerick. Znajdują się w nim m.in. ruiny zamku króla Jana i klasztoru dominikanów. Nadal są widoczne pozostałości średniowiecznych murów otaczających osadę.
Poniżej - zamek króla Jana, klasztor dominikanów i średniowieczna brama wjazdowa:
Poniżej - zamek króla Jana, klasztor dominikanów i średniowieczna brama wjazdowa:
czwartek, 25 kwietnia 2019
Bruree: zamek i kościół
Wioska Bruree w hrabstwie Limerick była niegdyś siedzibą i "alternatywną" stolicą starożytnych królów Munster. Obecnie znajdują się tutaj m.in. ruiny XV-wiecznego, typowego dla Irlandii zamku - wieży, który należał do rodziny De Lacey. Zamek został zniszczony podczas kampanii Cromwella. W 1812 roku obok ruin zamku wybudowano kościół należący do anglikańskiego Church of Ireland. W wiosce spędził też swoje dzieciństwo Éamon de Valera, najważniejszy polityk Irlandii XX wieku.
/Powyżej: Bruree Tower House i Ballynoe Church of Ireland/
środa, 24 kwietnia 2019
Tuam
Tuam jest to drugie co do wielkości miasto w hrabstwie Galway. Jego bogata historia datuje się od VI wieku, chociaż ślady ludzkiej obecności na tym terenie są znacznie starsze.
Wg legendy, w tym czasie w Irlandii w jednym z klasztorów żył mnich o imieniu Iarlaithe mac Loga, który marzył o podróżach. Jego opat w końcu powiedział mu: "Jedź, a tam gdzie pęknie koło twojego rydwanu, założysz nowy klasztor". Koło złamało się w Tuam i tam Iarlaithe mac Loga założył klasztor. Wkrótce wokół klasztoru, co jest typowe dla wczesnej historii Irlandii, powstała osada a z czasem miasteczko. Z ciekawostek - w herbie Tuam do tej pory widnieje koło rydwanu.
Kilka zdjęć z Tuam - poniżej: miejski ratusz, pomnik wspomnianego koła znajdujący się przed Katedrą Wniebowzięcia NMP, młyn - działający od XVII w. do 1971 roku i zamknięta w 1993 roku stacja kolejowa z oryginalnie zachowanym peronem z 1860 roku. Więcej zdjęć znajduje się w galerii na moim fb: LINK.
Wg legendy, w tym czasie w Irlandii w jednym z klasztorów żył mnich o imieniu Iarlaithe mac Loga, który marzył o podróżach. Jego opat w końcu powiedział mu: "Jedź, a tam gdzie pęknie koło twojego rydwanu, założysz nowy klasztor". Koło złamało się w Tuam i tam Iarlaithe mac Loga założył klasztor. Wkrótce wokół klasztoru, co jest typowe dla wczesnej historii Irlandii, powstała osada a z czasem miasteczko. Z ciekawostek - w herbie Tuam do tej pory widnieje koło rydwanu.
Kilka zdjęć z Tuam - poniżej: miejski ratusz, pomnik wspomnianego koła znajdujący się przed Katedrą Wniebowzięcia NMP, młyn - działający od XVII w. do 1971 roku i zamknięta w 1993 roku stacja kolejowa z oryginalnie zachowanym peronem z 1860 roku. Więcej zdjęć znajduje się w galerii na moim fb: LINK.
wtorek, 23 kwietnia 2019
Toy Soldier Factory w Kilnamartyra
Rodzinna Toy Soldier Factory, działająca od 1976 roku fabryka żołnierzyków, znajduje się w Kilnamartyra, małej wiosce niedaleko Macroom.
Wzięliśmy udział w warsztatach, w trakcie których po krótkim szkoleniu i pod nadzorem pracującej tam pani - odlaliśmy z metalu własne miniaturki figurek, które po ostudzeniu pomalowaliśmy wg dołączonych wzorów. Świetna zabawa, nie tylko dla dzieci ;-) W Toy Soldier Factory znajduje się też sklep w którym można kupić nie tylko wiele różnego rodzaju figurek ale również zestawy do samodzielnego tworzenia modeli, itp.
Poniżej - kilka zdjęć z fabryki oraz mój żołnierzyk ;-) Więcej zdjęć można zobaczyć w galerii na mojej stronie na fb: LINK.
Wzięliśmy udział w warsztatach, w trakcie których po krótkim szkoleniu i pod nadzorem pracującej tam pani - odlaliśmy z metalu własne miniaturki figurek, które po ostudzeniu pomalowaliśmy wg dołączonych wzorów. Świetna zabawa, nie tylko dla dzieci ;-) W Toy Soldier Factory znajduje się też sklep w którym można kupić nie tylko wiele różnego rodzaju figurek ale również zestawy do samodzielnego tworzenia modeli, itp.
Poniżej - kilka zdjęć z fabryki oraz mój żołnierzyk ;-) Więcej zdjęć można zobaczyć w galerii na mojej stronie na fb: LINK.
poniedziałek, 22 kwietnia 2019
Extinction Rebellion Cork Protest
W sobotę ulicami Cork przeszedł kolejny marsz, tym razem zorganizowany przez aktywistów "walczących ze zmianami klimatu".
/Powyżej: manifestacja w Cork/
niedziela, 21 kwietnia 2019
Chrystus Zmartwychwstał! Alleluja!
Wielkanocną niedzielę rozpoczynamy oczywiście od świątecznego śniadania, podczas którego zjedliśmy produkty wczoraj poświęcone w kościele. Po śniadaniu poszliśmy na Mszę Św. do Church of the Annunciation, naszego lokalnego kościoła, gdzie odwiedziliśmy grób zmartwychwstałego Jezusa.
/Powyżej: nasze wielkanocne śniadanie i grób grób zmartwychwstałego Jezusa/
sobota, 20 kwietnia 2019
Święcimy pokarmy, na dwa koszyczki
W tym roku na Wielkanoc przyjechała do nas rodzina. Dzisiaj wspólnie poszliśmy do St. Augustine's Church ze święconką, na dwa koszyczki :-) Pierwszy raz święcenie pokarmów w tym kosciele miało miejsce 13 lat temu.
/Powyżej - nasze "koszyczki" ;-)
niedziela, 14 kwietnia 2019
Kiermasz Wielkanocny 2019
Już po raz 14-ty w przedsionku kościoła St. Augustine's Church w Cork po Mszach Świętych w j. polskim miał miejsce Kiermasz Świąteczny.
Kiermasze świąteczne /bożonarodzeniowe i wielkanocne/ organizowane są w tym miejscu od 2012 roku. Jest to jedyny w Cork świąteczny kiermasz organizowany przez Polaków i gdzie klientami są również głównie nasi Rodacy. Od samego początku organizuje je moja żona, Agnieszka :-)
Jak zwykle na kiermaszu można było nabyć palmy, baranki, świąteczne kartki i słodkie bukiety. Nie zabrakło również polskiego miodu z rodzinnej pasieki, świeczek z wosku pszczelego, propolisu, itp.
Zdjęcia z kiermaszu można zobaczyć w galerii na mojej stronie na fb: LINK.
Kiermasze świąteczne /bożonarodzeniowe i wielkanocne/ organizowane są w tym miejscu od 2012 roku. Jest to jedyny w Cork świąteczny kiermasz organizowany przez Polaków i gdzie klientami są również głównie nasi Rodacy. Od samego początku organizuje je moja żona, Agnieszka :-)
Jak zwykle na kiermaszu można było nabyć palmy, baranki, świąteczne kartki i słodkie bukiety. Nie zabrakło również polskiego miodu z rodzinnej pasieki, świeczek z wosku pszczelego, propolisu, itp.
Zdjęcia z kiermaszu można zobaczyć w galerii na mojej stronie na fb: LINK.
/Powyżej: uczestniczki tegorocznego kiermaszu/
sobota, 13 kwietnia 2019
Nowy telewizor. Jeszcze większy, jeszcze cieńszy
Po wymianie anteny przyszedł też czas na zakup nowego telewizora.
Poprzedni pograł niecałe 5 lat, jeszcze poprzedni - ponad dziewięć. Ten pewnie pogra ze dwa. Sam odbiornik o kolejne 10 cali większy od poprzedniego, jeszcze bardziej płaski, jeszcze bardziej smart. Na pilocie już dedykowane przyciski do internetu, multimediów i - netflixa.
A poprzedni z ciekawości rozkręciłem, chcąc zobaczyć co jest w środku. Praktycznie -nic, za to dużo wolnego miejsca. Cieniutki panel LCD, trzy płytki z układami scalonymi - i tyle. Chociaż sam telewizor był płaski, to jednak w środku ze trzy kilko cukru można by zmieścić ;-)
Poprzedni pograł niecałe 5 lat, jeszcze poprzedni - ponad dziewięć. Ten pewnie pogra ze dwa. Sam odbiornik o kolejne 10 cali większy od poprzedniego, jeszcze bardziej płaski, jeszcze bardziej smart. Na pilocie już dedykowane przyciski do internetu, multimediów i - netflixa.
A poprzedni z ciekawości rozkręciłem, chcąc zobaczyć co jest w środku. Praktycznie -nic, za to dużo wolnego miejsca. Cieniutki panel LCD, trzy płytki z układami scalonymi - i tyle. Chociaż sam telewizor był płaski, to jednak w środku ze trzy kilko cukru można by zmieścić ;-)
/Powyżej: pilot i nowe tv/
poniedziałek, 8 kwietnia 2019
96 Warsztaty z My Little Craft World: "Pisanki filcowane na sucho"
Agnieszka postanowiła nieco rozszerzyć formułę warsztatów My Little Craft World, wprowadzając oprócz zajęć dla dzieci również warsztaty dla Pań.
Wykorzystując kilkuletnie doświadczenie które nabyła m.in. przy projekcie MyCork Artystycznie, tym razem postawiła na zajęcia w bardziej kameralnej grupie. Na pierwszych zajęciach, ktore odbyły się 7 kwietnia b.r., zgodnie z ich tytułem Panie wykonały pisanki wielkanocne metodą filcowania na sucho. W miłej atmosferze przy kawie i ciastkach, za pomocą wełny czesankowej uczestniczki zajęć ozdobiły duże pisanki. Motywy jak ich kolorystyka były dowolne.
Filcowanie, czyli spilśnianie, uchodzi za najstarszą metodę wytwarzania materiału. Praca z wełną owczą stwarza wiele możliwości twórczego rozwoju. Korzystając z techniki filcowania na sucho można wyczarować przestrzenne, kolorowe formy.
Zdjęcia z tych zajęć można zobaczyć w galerii My Little Craft World na fb: LINK.
Wykorzystując kilkuletnie doświadczenie które nabyła m.in. przy projekcie MyCork Artystycznie, tym razem postawiła na zajęcia w bardziej kameralnej grupie. Na pierwszych zajęciach, ktore odbyły się 7 kwietnia b.r., zgodnie z ich tytułem Panie wykonały pisanki wielkanocne metodą filcowania na sucho. W miłej atmosferze przy kawie i ciastkach, za pomocą wełny czesankowej uczestniczki zajęć ozdobiły duże pisanki. Motywy jak ich kolorystyka były dowolne.
Filcowanie, czyli spilśnianie, uchodzi za najstarszą metodę wytwarzania materiału. Praca z wełną owczą stwarza wiele możliwości twórczego rozwoju. Korzystając z techniki filcowania na sucho można wyczarować przestrzenne, kolorowe formy.
Zdjęcia z tych zajęć można zobaczyć w galerii My Little Craft World na fb: LINK.
/Powyżej: uczestniczki pierwszych warsztatów dla Pań z My Little Craft World/
niedziela, 7 kwietnia 2019
95 Warsztaty z My Little Craft World: Poznajemy Polskę - Lipsk
Dzisiaj My Little Craft World zaprosiło wszystkie dzieci na kolejne warsztaty z cyklu "Poznajemy Polskę". Tym razem mali artyści odwiedzili Lipsk nad Biebrzą, położony przy granicy z Białorusią, w sąsiedztwie Biebrzańskiego Parku Narodowego.
Lipsk jest to niekwestionowana stolica podlaskiej pisanki zdobionej woskiem. Swoją sławę zawdzięcza grupie zawodowych pisankarek, kultywujących wielowiekowy wielkanocny zwyczaj zdobienia pisanek. Te małe dzieła sztuki dekorowane charakterystycznym dla tego terenu ornamentem, stanowią ozdobę wielkanocnych stołów i kolekcji sztuki ludowej na wszystkich kontynentach. Lipskie pisanki zdobione są rozgrzanym woskiem, nakładanym na skorupkę jajka za pomocą główki szpilki. Podczas zajęć dzieci poznały polskie tradycje i zwyczaje wielkanocne, ozdobiły drewniane pisanki i zajączki "rosnącymi" farbami oraz wykonały kartki świąteczne.
Zdjęcia z tych zajęć można zobaczyć w galerii My Little Craft World na fb: LINK.
Poniżej - krótki filmik z warsztatów:
Lipsk jest to niekwestionowana stolica podlaskiej pisanki zdobionej woskiem. Swoją sławę zawdzięcza grupie zawodowych pisankarek, kultywujących wielowiekowy wielkanocny zwyczaj zdobienia pisanek. Te małe dzieła sztuki dekorowane charakterystycznym dla tego terenu ornamentem, stanowią ozdobę wielkanocnych stołów i kolekcji sztuki ludowej na wszystkich kontynentach. Lipskie pisanki zdobione są rozgrzanym woskiem, nakładanym na skorupkę jajka za pomocą główki szpilki. Podczas zajęć dzieci poznały polskie tradycje i zwyczaje wielkanocne, ozdobiły drewniane pisanki i zajączki "rosnącymi" farbami oraz wykonały kartki świąteczne.
Zdjęcia z tych zajęć można zobaczyć w galerii My Little Craft World na fb: LINK.
/Powyżej: mali artyści z My Little Craft World/
Poniżej - krótki filmik z warsztatów:
sobota, 6 kwietnia 2019
Mary Swanzy: Voyages
Od 15 marca do 3 czerwca b.r. w Crawford Art Gallery w Cork ma miejsce wystawa "Mary Swanzy: Voyages", na której możemy obejrzeć ponad 70 prac tej wybitnej irlandzkiej malarki. Urodzona w Dublinie Mary Swanzy (1882-1978) była jedną z pierwszych malarek abstrakcyjnych w Irlandii. Opanowała akademicki styl malarstwa w młodym wieku, a jej prace szybko ewoluowały poprzez różne style: postimpresjonizm, fowizm, kubizm, futuryzm, symbolizm i surrealizm; każdy z nich był interpretowany i przekształcany przez nią w bardzo osobisty sposób.
/Powyżej: fragment wystawy "Mary Swanzy: Voyages"/