Granicę przekroczyliśmy w Budomierzu. Zajęło to ok. 40 minut, co jest podobno bardzo krótkim czasem. Następnie pojechaliśmy tak potwornie dziurawą drogą, jakiej jeszcze nie widziałem. Na szczęście - niezbyt długo. Przejechaliśmy przez Potylicz i Rawę Ruską. Na tyle na ile mogłem zobaczyć to z okna autobusu, to widziałem obrazki jak z Polski sprzed 30-40 lat. Wkrótce dojechaliśmy do Lwowa, to już inny świat ale trzeba pamiętać że poruszaliśmy się praktycznie wyłącznie trasami dla turystów.
Najpierw udaliśmy się na Cmentarz Łyczakowski i Cmentarz Obrońców Lwowa /Orląt Lwowskich/. Ten pierwszy z grobami wybitnych Polaków, ten drugi - z polskimi bohaterami. Jak widać na pierwszym zdjęciu poniżej, figury lwów - jednego, trzymającego łapą herb Lwowa z napisem "Zawsze wierny" i drugiego - z herbem Polski i inskrypcją "Tobie, Polsko" - nadal pozostają zabite dyktą. Trwa to od stycznia 2016 roku.
Później udaliśmy się na spacer po Starym Mieście, zwiedziliśmy kościół dominikanów w którym odbywają się msze w języku polskim, obejrzeliśmy kamieniczki w Rynku i budynek ratusza, kaplicę Boimów, hotel George, pomnik Adama Mickiewicza, budynek opery lwowskiej i katedry: łacińską i ormiańską. Na koniec udaliśmy się na Wysoki Zamek i znajdujący się na nim Kopiec Unii Lubelskiej, z którego obejrzeliśmy panoramę miasta. Piękne miasto, chwilami przypominające Kraków, na każdym kroku pełne śladów polskości. Wszędzie bez problemu można porozumieć się w języku polskim a złotówka jest tam pełnoprawną walutą.
Poniżej - kilka zdjęć, więcej znajduje się w galerii na moim fb: LINK.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz