Najpierw pojechaliśmy do leżącego nieopodal Aghadoe, żeby podziwiać panoramę jezior i gór Killarney. Później udaliśmy się do centrum miasta na spacer - i na obiad rzecz jasna ;-)
Bardzo lubię Killarney. Byliśmy tutaj już wiele razy, ale zawsze odkrywamy coś nowego /tym razem - np. St. Mary's Well/. Agnieszka nazywa je "irlandzkim Zakopanem" - i coś w tym jest. Tutaj wybraliśmy się na pierwszą wycieczkę poza hrabstwo Cork, tutaj przywozimy wszystkich odwiedzających nas gości, tutaj w końcu odebrałem irlandzkie obywatelstwo a kilka miesięcy później w tej samej sali obejrzeliśmy rewelacyjny Riverdance. Tak więc - same miłe wspomnienia ;-)
/Powyżej: jemy obiad w Khao Asian Street Food/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz