Strony

piątek, 31 stycznia 2020

Ennis: XXVIII spotkanie Klubu Historycznego im. Hrabiny Markiewiczowej

W piątek, 31 stycznia b.r. wybraliśmy się do Ennis, aby wziąć udział w 28 - i już niestety przedostatnim - "wyjazdowym" spotkaniu Klubu Historycznego im. Hrabiny Markiewiczowej w Dublinie. Gościem spotkania był Piotr Semka, dziennikarz i publicysta. Spotkanie poprowadził Piotr Czyżewski, współorganizatorem spotkania był Klub Orła Białego w Ennis.

Klub Historyczny im. Hrabiny Markiewiczowej w Dublinie założył w 2014 roku Piotr Czyżewski. Przez kolejne 6 lat odbyło się 28 spotkań, w których gościli: Piotr Gontarczyk, Grzegorz Wołk, Dorota Kania, Jan Olaszek, Rafał Ziemkiewicz, Sławomir Cenckiewicz, Piotr Gursztyn, Marek Chodakiewicz, Andrzej Nowak, Igor Janke, Łukasz Warzecha, Krzysztof Szwagrzyk, Jan Dziedziczak, Jerzy Targalski, Jan Żaryn, Paweł Lisicki, Grzegorz Braun, Leszek Żebrowski, Antoni Macierewicz i Piotr Semka. Sam do tej pory byłem na trzech spotkaniach: z Grzegorzem Wołkiem w 2014 roku, Markiem Janem Chodakiewiczem w 2016 r. i Janem Żarynem w 2017 roku. Jak wspomniałem, było to przedostatnie spotkanie Klubu, ostatnie będzie miało miejsce jutro, tj. 1 lutego b.r. - w Dublinie. Klub kończy działalność, ponieważ jego założyciel, Piotr Czyżewski, wraca do Polski.

Jak zwykle podczas spotkania można było nabyć książki zaproszonego gościa, w tym przypadku "Piątka u Semki", wywiad-rzeka Jana Hlebowicza z Piotrem Semką oraz szereg innych interesujących historycznych pozycji.

 /Powyżej: spotkanie z Piotrem Semką w Ennis/

/Powyżej: Piotr Semka podpisuje dla nas swoją książkę/

wtorek, 28 stycznia 2020

Psy 3. W imię zasad

W niedzielę wybraliśmy się do kina na Psy 3. Pełne kino, po seansie były nawet oklaski.

Na film poszliśmy do The Reel Picture. Bilety kupiliśmy godzinę przed seansem, bo postanowiliśmy jeszcze wstąpić na obiad do Soba, azjatyckiej restauracji znajdującej się tuż obok kina. I dobrze że taką kolejność przyjęliśmy, bo były wolne już tylko 4 miejsca. Po chwili - nie było już żadnego i na stronie kina wyświetlono o tym stosowną informację. Chyba pierwszy raz w życiu byłem na seansie na którym wszystkie miejsca były zajęte. Z kolei 8 lat temu zdarzyło mi się być z Agnieszką jedynymi widzami na "Zakochani w Rzymie". Tak więc nie wiem jak w Polsce, ale w Irlandii Psy 3 cieszą się sporą popularnością ;-)

Wracając do filmu: po 25 latach odsiadki Franz Maurer wychodzi na wolność. Ciągną się jednak za nim dawne sprawy: syn zabitego Jakuszyna, który sam został agentem GRU, upomina się o milion dolarów, które zostało przy zabitym Sawczuku. Na zwrot wyznacza Maurerowi 7 dni i po takim czasie ma śmiertelnie zadziałać polon, który został mu podany w ostatniej więziennej kawie, tuż przed wyjściem. No i tutaj już mamy pierwszy zgrzyt: o ile pamiętam z zakończenia drugiej części, to Franz Maurer po zabójstwie Sawczuka wraz z Nadią ucieka do Nowej Zelandii, w czym jak się można domyśleć pomógł mu właśnie ten milion dolarów. Tutaj okazuje się że ta Nowa Zelandia tylko mu się śniła a i milion dolarów "przytulił" ktoś inny. Bez sensu.

Niemniej całą akcję filmu osnuto nie tyle na GRU i hipotetycznym milionie dolarów, co na zemście dwóch emerytów na całej warszawskiej policji za nieumyślne zabójstwo, podczas tortur z użycia tasera, syna Nowego. Jest to wprost nawiązanie do sprawy Igora Stachowiaka z 2016 roku.

Sporo cytatów z dwóch poprzednich części, Franz Maurer ponownie jest kreowany przez Pasikowskiego na jedynego sprawiedliwego, skrzywdzonego przez los byłego sb-eka. W ponownym zapałaniu sympatią do tego, jak to określono w jednej ze scen, "zawsze wiernego zasadom" byłego funkcjonariusza komunistycznego reżimu przeszkadza mi osobiście jedna ze scen, w której - torturując porwanego policjanta - wspominał ze śmiechem, jak to kilka dekad wcześniej w tym samym miejscu i w ten sam sposób wraz ze swoim kolegą torturował "pewnego księdza". Czyli faktycznie, zawsze wierny...

Generalnie, mimo wszystko: dobre polskie kino z kilkoma logicznymi błędami i niewykorzystanym potencjałem. Pamiętajmy, że Franz Maurer poszedł siedzieć w 1994 roku, wychodzi w 2019 roku. Dla niego jednak jakby nic się nie zmieniło, zachowuje się tak, jakby wsadzono go ledwie wczoraj. Tymczasem nawet pod względem technologicznym przez ostatnie ćwierć wieku skok był gigantyczny. Dodatkowo - ćwierć wieku za kratami musi kompletnie zmienić psychikę. No ale - to w końcu tylko rozrywkowe kino akcji z zarysowanym ważnym problemem społecznym i politycznym swojej epoki.

Warto obejrzeć, nie będziecie się nudzić. Ja już czekam na Psy 4 ;-)

poniedziałek, 27 stycznia 2020

Restauracje i bary w Cork: Soba

Wczoraj na niedzielny obiad wybraliśmy się do Soba, azjatyckiej restauracji na Blackpool w Cork. Bez szaleństw, tofu, ryż i warzywa, ale - dobre ;-)

/Powyżej - nasz dzisiejszy obiad/ 

niedziela, 26 stycznia 2020

Polityczna agitacja przed kościołem

Zazwyczaj chodzimy na niedzielne Msze św. do St. Augustine's Church, "polskiego kościoła" przy Washington Street w Cork. Od czasu do czasu, gdy tak nam wypadnie, idziemy do Church of the Resurrection, naszego parafialnego kościoła na Blackpool. Dzisiaj tak nam właśnie wyszło - i pierwszy raz zobaczyłem jak politycy prowadzą swoje kampanie wprost na schodach kościoła, ba, nawet podrzucając ulotki wprost do świątyni.

Irlandzkie wybory parlamentarne będą za niespełna 2 tygodnie, 8 lutego b.r., stąd kampania wyborcza nabiera rozmachu. Ale czegoś takiego, prawdę pisząc, jeszcze nie widziałem. Kiedy wchodziliśmy do kościoła nagabywali nas zwolennicy Fianna Fáil, kiedy wychodziliśmy - zastąpili ich naganiacze od Fine Gael. Dwie partie obecnie lewicowe, jedni warci drugich, od swoich korzeni odeszli już dawno i z nauką społeczną kościoła nie mają nic wspólnego, no ale w walce o wyborcze głosy cel uświęca środki. Muszę odnotować, że obydwaj kandydaci dzielnie stali na miejscu i chętnie ściskali dłonie potencjalnym wyborcom.

Tak ma marginesie, taka uwaga: na zdjęciu tego nie widać bo zrobiłem je zaraz gdy weszliśmy do kościoła, co najmniej na 10 minut przed Mszą, ale - kościół był pełny wiernych. Tak jak napisałem, zazwyczaj chodzimy na "polskie" Msze św., w tym kościele bywamy kilka, najwyżej kilkanaście razy w roku, ale z tego co obserwuję za każdym razem wiernych jest w nim coraz więcej. Kiedyś ten kościół świecił pustkami, teraz coraz trudniej o wolne miejsce. Czy Irlandczycy zaczynają wracać do kościoła? Na podstawie takiej jednostkowej informacji nie można wyciągać żadnych wniosków, ale - tak sobie a muzom do odnotowania.

/Powyżej: wyborcze ulotki podrzucone do kościoła/

poniedziałek, 20 stycznia 2020

Tim Cook w Cork

Dwóch ludzi przybyło dzisiaj do fabryki Apple w Cork: Tim Cook /dyrektor generalny tej firmy, następca Steve'a Jobsa/ i - moja nieskromna osoba ;-)

Ja zaczynam kolejny okres pracy w Apple po 4-miesięcznym layoffie, który niemal co do dnia przepracowałem w CWS-Boco, on przyjechał do Cork by spotkać się z pracownikami Apple w 40-rocznicę działalności firmy w tym mieście. Oczywiście, to nie był główny powód jego wizyty na Zielonej Wyspie, wcześniej był w Dublinie gdzie w National Concert Hall odebrał nagrodę od Agencji Promocji i Rozwoju Inwestycji za szczególne uznanie za inwestycje w Irlandii.

/Powyżej od lewej: Tim Cook i pracownicy Apple w Cork/

sobota, 18 stycznia 2020

Irlandzkie znaczki z pszczołami

Potrzebowałem kilku znaczków pocztowych. Można kupić na poczcie ale wybitnie mi było nie po drodze, można też, co już praktykowałem, zamówić na stronie An Post z bezpłatną przesyłką i w znacznie większym wyborze niż te dostępne w mojej lokalnej placówce. Wybór padł na znaczki z pszczołami. Cztery znaczki i cztery gatunki pszczół występujących w Irlandii, przedstawione na ilustracjach autorstwa Shevaun Doherty.

Tak swoją drogą, irlandzkiego miodu jeszcze nie kosztowałem. Z jednej strony - nie mam potrzeby, bo mój Tata ma w Polsce własną pasiekę gdzie wiem że jest to miód w 100% organiczny i pierwszego gatunku, z drugiej strony - to co jest dostępne w tutejszych sklepach jest często miodem tylko z nazwy. Trzeba dokładnie czytać etykiety: jeżeli jest napisane że jest to "mieszanka miodów z krajów UE i spoza EU", to zapewne w 99% jest to miód z Chin z symboliczną domieszką czegoś z Niemiec. O dziwo, takie miody są dostępne nawet w sklepach z tzw. zdrową żywnością i reklamowane jako, a jakże, irlandzkie. Uwierzę że miód jest irlandzki, kiedy kupię go na tutejszej pasiece, której też zresztą do tej pory nie widziałem. Co nie znaczy że ich nie ma, słyszałem ze nawet jacyś nasi Rodacy mają tutaj swoje ule. No nic, może kiedyś się uda. Na razie - jeżeli chodzi o rzeczy związane z irlandzkim pszczelarstwem, mam tylko te znaczki ;-)

/Irlandzkie znaczki z pszczołami/

sobota, 11 stycznia 2020

Dwukółką przez Cork

Na irlandzkich ulicach nadal bardzo często można zobaczyć charakterystyczne konne dwukółki. To popularny, chociaż bardziej rekreacyjny środek lokomocji irlandzkich Travellersów. Ot, taki wyspiarski koloryt ;-) Z kolei o koniach swobodnie spacerujących sobie po ulicach w Cork napisałem tutaj: LINK.

Poniżej - konna dwukółka w Cork:

środa, 1 stycznia 2020

Nowy Rok: 2020

Na tegoroczną imprezę sylwestrową wybraliśmy się z przyjaciółmi na Bal Sylwestrowy w Cork, organizowany przez Wytwórnię Imprez Zamkniętych. Pełna sala, świetna zabawa. Przetańczyliśmy całą noc. No, może tylko do końca imprezy ;-)

/Powyżej: gotowi na bal ;-)/

Poniżej - krótki filmik: