Tego dnia w Irlandii /i nie tylko/ tradycyjnie odbywają się uroczyste parady, później ludzie spotykają się w pubach, gdzie obowiązkowo trzeba wychylić kilka piw lub szklaneczek whiskey. Oczywiście nie zawsze tak było: jeszcze raptem jedną generację temu tego dnia obowiązywał zakaz sprzedaży alkoholu, puby były zamknięte a ludzie spędzali ten dzień na modlitwie w kościele. Niespodziewanie epidemia koronawirusa zakłóciła ten stosunkowo nowy porządek. Puby, tak jak niegdyś, zostały w większości zamknięte, parady - ostatnio już kompletnie nie mające nic wspólnego ze św. Patrykiem - odwołane, ale ludzie chcący udać się do kościoła zastali zamknięte drzwi.
Wybraliśmy się autkiem do centrum Cork, żeby w Dzień św. Patryka przynajmniej przejechać St Patrick's Street, ulicą św. Patryka, którą co roku przechodziła parada. Oczywiście - nie wychylaliśmy nosa zza szyby. Pogoda deszczowa, niemniej - sporo aut, praktycznie korek w jedną stronę, ludzi zdecydowanie mniej niż zwykle, ale - są. Część sklepów, również nie-spożywczych i fastfoodów - otwarta.
/Powyżej: nasz dzisiejszy przejazd przez St Patrick's Street, główną ulicę w Cork/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz