Opowiedziana z humorem historia prostego chłopaka z Podlasia, który od grania w remizach powoli dochodzi na szczyt. Dobrze technicznie rozwiązane sceny, kiedy to w filmowej opowieści teraźniejszość przechodziła w przeszłość. A scena ostatnia, kiedy to pojawia się trzech Zenków /dwóch aktorów grających go na różnych etapach jego życia oraz Zenek Martyniuk we własnej osobie/ wraz z Limahlem, idolem Zenka z młodości, śpiewającymi razem "Never Ending Story" - jest naprawdę świetna.
Z czystym sumieniem każdemu polecam :-)
/Powyżej: baner reklamujący film /
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz