czwartek, 30 kwietnia 2020
Majowe Święta Narodowe z My Little Craft World
Nakręcony przez nas wczoraj filmik dla dzieci, z moją żoną Agnieszką w roli głównej, który powstał na potrzeby facebookowej strony My Little Craft World, ale i tutaj się nim pochwalę. Na filmiku Agnieszka opowiada m.in. o Konstytucji 3 Maja oraz zachęca dzieci do wykonania prac plastycznych związanych z tym świętem i przesłaniu ich na adres e-mail. Na zwycięzców czekają nagrody ;-)
środa, 29 kwietnia 2020
Koronawirus w Cork /22/: chińskie maseczki na chińskiego wirusa
Pierwszy raz od miesiąca wróciłem do pracy. Na razie - tylko na krótkie spotkanie informacyjne. Przy okazji wydano nam maseczki. Oczywiście chińskie, podobnie jak poprzednio termometry. W sumie prawidłowo, w myśl zasady: "czym się zatrułeś, tym się lecz". Na chińskiego wirusa - tylko chińskie maseczki ;-)
/Powyżej: chińskie maseczki które otrzymaliśmy/
niedziela, 19 kwietnia 2020
Koronawirus w Cork /21/: Agnieszka szyje maseczki
W Polsce wprowadzono obowiązek zakrywania nosa i ust. W Irlandii - jeszcze nie, ale coraz więcej osób nosi maseczki. Maseczki są dostępne w Cork, zarówno w aptekach jak i w niektórych sklepach, ale tylko jednorazowe w cenie 1,5-3 euro za sztukę. Sporo osób zaczęła szyć je samodzielnie, czy to na własne potrzeby czy na sprzedaż. Dzisiaj Agnieszka pierwszy raz uszyła kilka takich maseczek - dla nas ;-)
/Powyżej: nasze wspólne selfie w maseczkach uszytych przez Agnieszkę/
Poniżej - filmik z tego szycia:
sobota, 18 kwietnia 2020
Anna Fifield: Wielki Następca. Niebiańskie przeznaczenie błyskotliwego towarzysza Kim Dzong Una
Solidna porcja w miarę aktualnej wiedzy /książkę wydano w ubiegłym roku/ na temat Korei Północnej i niepodzielnie panującego w niej Kim Dzong Una, syna Kim Dzong Ila, wnuka Kim Ir Sena.
Jest to kolejna książka o Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej którą przeczytałem. Mam za sobą: "W służbie dyktatora" i "Uchodźcy z Korei Północnej: Relacje świadków", widziałem też trzy filmowe dokumenty: słynną "Defiladę", oraz "Korea Północna: Kraj Pod Czerwoną Gwiazdą" i "Wakacje w Korei Północnej". W moim czytniku już czeka następna książka "Tajemnice Korei Północnej" ale za nim przez nią przebrnę - kilka słów o "Wielkim Następcy."
To zupełnie inny dokument od tych, które do tej poznałem. Autorka nie kryje swojej niechęci do komunistycznego reżimu i całego klanu Kimów który już od 70-ciu lat włada Koreą Północną, tym bardziej można więc uznać że uczciwie opracowała swojego rodzaju biografię zarówno Kim Dzong Una, jak i pokrótce opisała życiorysy innych członków panującej tam rodziny. Szczególnie ważne jest omówienie ostatniej dekady historii KRLD i zmian jakie tam zaszły pod panowaniem Kim Dzong Una.
A zmieniło się sporo. KRLD posiada już bombę wodorową oraz środki jej przenoszenia, co zapewnia jej absolutne bezpieczeństwo. Teraz - kraj zaczyna rozwijać się ekonomicznie i to pomimo ciągle obowiązujących sankcji gospodarczych. Czy jedyny na świecie system komunistycznej monarchii, gdzie w kolejnym pokoleniu władza przechodzi z ojca na syna, ma szanse powodzenia? Nie, wprowadzenie wolnego rynku jest nieuniknione i Kim Dzong Un zdaje sobie z tego sprawę. Tyle - że chce wprowadzać kapitalizm na własnych warunkach, zapewne z gwarancją sukcesji tronu dla kolejnego potomka rodu Kimów...
Naprawdę interesująca, pełna szczegółów lektura.
Jest to kolejna książka o Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej którą przeczytałem. Mam za sobą: "W służbie dyktatora" i "Uchodźcy z Korei Północnej: Relacje świadków", widziałem też trzy filmowe dokumenty: słynną "Defiladę", oraz "Korea Północna: Kraj Pod Czerwoną Gwiazdą" i "Wakacje w Korei Północnej". W moim czytniku już czeka następna książka "Tajemnice Korei Północnej" ale za nim przez nią przebrnę - kilka słów o "Wielkim Następcy."
To zupełnie inny dokument od tych, które do tej poznałem. Autorka nie kryje swojej niechęci do komunistycznego reżimu i całego klanu Kimów który już od 70-ciu lat włada Koreą Północną, tym bardziej można więc uznać że uczciwie opracowała swojego rodzaju biografię zarówno Kim Dzong Una, jak i pokrótce opisała życiorysy innych członków panującej tam rodziny. Szczególnie ważne jest omówienie ostatniej dekady historii KRLD i zmian jakie tam zaszły pod panowaniem Kim Dzong Una.
A zmieniło się sporo. KRLD posiada już bombę wodorową oraz środki jej przenoszenia, co zapewnia jej absolutne bezpieczeństwo. Teraz - kraj zaczyna rozwijać się ekonomicznie i to pomimo ciągle obowiązujących sankcji gospodarczych. Czy jedyny na świecie system komunistycznej monarchii, gdzie w kolejnym pokoleniu władza przechodzi z ojca na syna, ma szanse powodzenia? Nie, wprowadzenie wolnego rynku jest nieuniknione i Kim Dzong Un zdaje sobie z tego sprawę. Tyle - że chce wprowadzać kapitalizm na własnych warunkach, zapewne z gwarancją sukcesji tronu dla kolejnego potomka rodu Kimów...
Naprawdę interesująca, pełna szczegółów lektura.
poniedziałek, 13 kwietnia 2020
Genesis: Raj utracony
W 2017 roku na ekrany kin wszedł film "Genesis: Paradise Lost", dostępny również w wersji 3D. Dopiero teraz udało mi się go obejrzeć, co prawda tylko w zwykłej wersji ale również robi wrażenie.
Film opowiada o pierwszym tygodniu stwarzania świata przez Boga, wg zapisu w biblijnej Księdze Rodzaju. Oprócz świetnych animacji, które muszą robić ogromne wrażenie właśnie wyświetlane w 3D, film jest zapisem szeregu krótkich rozmów z naukowcami - kreacjonistami, którzy wskazują liczne błędy i problemy jakie są bezkrytycznie pomijane w tzw. teorii ewolucji.
Niezły film jeżeli ktoś chce się zapoznać z innym spojrzeniem na zagadnienia powstania świata, oprócz materialistyczno-ateistycznego, które jako jedynie słuszne jest dyskutowane w polskiej nauce i które - wbrew Biblii - zdaje się akceptuje znacząca większość księży.
Więcej o filmie można przeczytać na stronie "Idź pod prąd": LINK.
Film opowiada o pierwszym tygodniu stwarzania świata przez Boga, wg zapisu w biblijnej Księdze Rodzaju. Oprócz świetnych animacji, które muszą robić ogromne wrażenie właśnie wyświetlane w 3D, film jest zapisem szeregu krótkich rozmów z naukowcami - kreacjonistami, którzy wskazują liczne błędy i problemy jakie są bezkrytycznie pomijane w tzw. teorii ewolucji.
Niezły film jeżeli ktoś chce się zapoznać z innym spojrzeniem na zagadnienia powstania świata, oprócz materialistyczno-ateistycznego, które jako jedynie słuszne jest dyskutowane w polskiej nauce i które - wbrew Biblii - zdaje się akceptuje znacząca większość księży.
Więcej o filmie można przeczytać na stronie "Idź pod prąd": LINK.
niedziela, 12 kwietnia 2020
Wielkanocne Życzenia, 2020
Wielkanocne Życzenia od Agnieszki i ode mnie :-) Chrystus zmartwychwstał, prawdziwie zmartwychwstał. Alleluja!
sobota, 11 kwietnia 2020
Wielkanoc 2020 z My Little Craft World
Filmik z moją żoną Agnieszka w roli głównej. Przeznaczony na stronę My Little Craft World, ale i tutaj się nim pochwalę :-)
"Z powodu epidemii koronawirusa zajęcia z My Little Craft World są zawieszone do odwołania. Dlatego tym krótkim filmikiem chcemy nieco przybliżyć dzieciom polskie tradycje wielkanocne oraz złożyć świąteczne życzenia."
"Z powodu epidemii koronawirusa zajęcia z My Little Craft World są zawieszone do odwołania. Dlatego tym krótkim filmikiem chcemy nieco przybliżyć dzieciom polskie tradycje wielkanocne oraz złożyć świąteczne życzenia."
piątek, 10 kwietnia 2020
Sławomir Cenckiewicz, Adam Chmielecki: Prezydent Lech Kaczyński 2005-2010
Podobno nie ma przypadków - są znaki, ale rzeczywiście traf chciał że akurat dzisiaj, w 10 -rocznicę Katastrofy Smoleńskiej, skończyłem czytać ponad 500-stronicową II część biografii Lecha Kaczyńskiego, obejmującą okres jego prezydentury. Równocześnie jest to bardzo dobra lekcja najnowszej historii, która działa się na naszych oczach ale której kulisy często możemy poznawać dopiero od niedawna.
Nie było to łatwa lektura, dobry miesiąc mi na niej zszedł, za to cały tom jest naszpikowany mnóstwem informacji. Często tak zdumiewającymi - przynajmniej dla mnie - jak ta o prawdopodobnej zamianie prostego drewnianego krzyża, przyniesionego przez harcerzy i ustawionego 19 kwietnia 2010 roku przed Pałacem Prezydenckim. Wokół tego krzyża gromadzili się modlący się ludzie, wielokrotnie później atakowani - przy bierności policji - przez zwykłą polskojęzyczną swołocz. Można przypomnieć sobie te chwile m.in. oglądając dokument "Krzyż".
Ten zwykły prosty krzyż przeszkadzał nie tylko gorszemu sortowi, ale również następnemu prezydentowi RP, Bronisławowi Komorowskiemu oraz, co zdumiewające, części hierarchii kościelnej. Jak napisali autorzy: "W połowie września krzyż został zabrany do kaplicy w Pałacu Prezydenckim. (...) 10 listopada 2010 r. krzyż przewieziono z Pałacu do kaplicy loretańskiej w kościele św. Anny. Harcerze zaangażowani w cała sprawę podają w wątpliwość jego autentyczność". I dalej z przypisów dowiadujemy się że: "Oryginalny krzyż miał pęknięcia po kilku złamaniach i był lakierowany. Krzyż umieszczony w kościele św. Anny nie ma pęknięć ani śladów po grawerowanej tabliczce, nie jest też polakierowany (...)". Wychodzi na to, że ta hołota która krzyż zabrała, po prostu go zniszczyła, a gdy ludzie zaczęli się o niego upominać - dali coś na podmianę.
To nic dziwnego w tamtych, pełnych pogardy czasach, gdy będące na usługach Platformy Obywatelskiej praktycznie wszystkie większe media miały swój znamienny udział w powszechnej manipulacji dotyczącej relacjonowania przebiegu prezydentury Lecha Kaczyńskiego, celowym pomijaniu tego co ważne a prześmiewcze eksponowanie rzeczy nieistotnych. Niestety, PiS jakoś nigdy "nie umiał w media" i nie zmieniło się to nawet po wygraniu przez nich wyborów w 2015 roku, ale to już temat na inny post.
Trudna - ale warta przebrnięcia lektura.
Nie było to łatwa lektura, dobry miesiąc mi na niej zszedł, za to cały tom jest naszpikowany mnóstwem informacji. Często tak zdumiewającymi - przynajmniej dla mnie - jak ta o prawdopodobnej zamianie prostego drewnianego krzyża, przyniesionego przez harcerzy i ustawionego 19 kwietnia 2010 roku przed Pałacem Prezydenckim. Wokół tego krzyża gromadzili się modlący się ludzie, wielokrotnie później atakowani - przy bierności policji - przez zwykłą polskojęzyczną swołocz. Można przypomnieć sobie te chwile m.in. oglądając dokument "Krzyż".
Ten zwykły prosty krzyż przeszkadzał nie tylko gorszemu sortowi, ale również następnemu prezydentowi RP, Bronisławowi Komorowskiemu oraz, co zdumiewające, części hierarchii kościelnej. Jak napisali autorzy: "W połowie września krzyż został zabrany do kaplicy w Pałacu Prezydenckim. (...) 10 listopada 2010 r. krzyż przewieziono z Pałacu do kaplicy loretańskiej w kościele św. Anny. Harcerze zaangażowani w cała sprawę podają w wątpliwość jego autentyczność". I dalej z przypisów dowiadujemy się że: "Oryginalny krzyż miał pęknięcia po kilku złamaniach i był lakierowany. Krzyż umieszczony w kościele św. Anny nie ma pęknięć ani śladów po grawerowanej tabliczce, nie jest też polakierowany (...)". Wychodzi na to, że ta hołota która krzyż zabrała, po prostu go zniszczyła, a gdy ludzie zaczęli się o niego upominać - dali coś na podmianę.
To nic dziwnego w tamtych, pełnych pogardy czasach, gdy będące na usługach Platformy Obywatelskiej praktycznie wszystkie większe media miały swój znamienny udział w powszechnej manipulacji dotyczącej relacjonowania przebiegu prezydentury Lecha Kaczyńskiego, celowym pomijaniu tego co ważne a prześmiewcze eksponowanie rzeczy nieistotnych. Niestety, PiS jakoś nigdy "nie umiał w media" i nie zmieniło się to nawet po wygraniu przez nich wyborów w 2015 roku, ale to już temat na inny post.
Trudna - ale warta przebrnięcia lektura.
wtorek, 7 kwietnia 2020
Czarnobyl
Przez ostatnie 3 wieczory oglądaliśmy "Czarnobyl", 5-odcinkowy, wyprodukowany w ubiegłym roku serial. Chociaż wiemy co się wydarzy, to jednak trzyma w napięciu gdy obserwujemy rozwój wypadków które nieuchronnie doprowadzą do katastrofy elektrowni jądrowej. Dowiemy się co dokładnie do niej doprowadziło, jakie były następstwa, jak przebiegała akcja ratunkowa, zabezpieczenie bloku reaktora jak i skażonego terenu, itp... Sceny niezwykle realistyczne, ba - nawet aktorzy bardzo podobni do swoich pierwowzorów. Świetne kino.
Z ciekawostek: polityczna poprawność dała o sobie znać nawet w tej, skądinąd naprawdę niezłej produkcji. Co prawda wielkiego pola manewru nie było bo akcja toczy się, jak wiadomo, w 1986 roku na Ukraińskiej SRR, ale - nic to. Udało się zastąpić cały zespół naukowców, w zdecydowanej większości mężczyzn - Ulianą Chomiuk, fikcyjną postacią kobiecą. Ale to jeszcze nic, swoje 3 grosze dał radę wtrącić również Izrael, co świadczy o tym, jak potężne lobby ma w filmowym światku.
Jak wpleść wątek żydowski do historii o katastrofie elektrowni atomowej na sowieckiej Ukrainie w połowie lat 80-tych ub.w.? Dało się i to dwa razy. Pierwszy - to dialog partyjnego kacyka Szczerbiny z naukowcem Legasowem w przerwie rozprawy sądowej, w ostatnim odcinku:
- Wiesz coś o tym mieście?
- O Czarnobylu? Właściwie nie.
- Mieszkali tu głównie Żydzi i Polacy. Żydów zabito w pogromach, Polaków wyrzucił Stalin, a potem przyszli naziści i wymordowali tych, którzy zostali.
I tu nasuwa się pytanie: kto zabił tych Żydów w pogromach? Wychodzi na to, że Polacy. W rzeczywistości w kwietniu 1919 roku, podczas wojny ukraińsko-radzieckiej, chłopskie oddziały atamana Struka wymordowały 150 żydowskich mieszkańców tego miasta. Ale - o Ukraińcach nie ma w tym dialogu ani słowa. Podobnie zresztą jak o Niemcach, są tylko osławieni "naziści", którzy jak wiadomo pojawili się znikąd w 1933 roku i rozpłynęli we mgle w 1945. No, chyba że ma się trochę grosza i jest się z TVN - wtedy jeszcze udaje się ich spotkać w lesie, gdzieś koło Wodzisławia...
Jak wspomniałem, to był pierwszy "wątek żydowski" w tym serialu ale jest i drugi: tuż po rozprawie sądowej w trakcie której Legasow ujawnił że przyczyną katastrofy w Czarnobylu były nie tylko błędy operatorów ale i wadliwa konstrukcja samego reaktora, naukowiec zostaje wyprowadzony do oddzielnego pomieszczenia w którym spotyka się z Czebrikowem, szefem KGB. Ten ostatni, chcąc zemścić się za ujawnienie powyższej informacji, stwierdza:
- W instytucie byliście sekretarzem zakładowej organizacji partyjnej. I nie dopuszczaliście do awansu żydowskich naukowców.
- Tak...
- By przypodobać się kremlowskim urzędnikom!
Ręce opadają. Taki zarzut miałby stawiać szef KGB? Poważnie? Może na tzw. Zachodzie ktoś mało rozgarnięty uwierzy w takie bzdury... Niemniej, jeszcze raz, czapki z głów przed izraelskim lobby, które nawet do takiej historii potrafi wpleść wątek żydowski, z pogromami i dyskryminacją na czele...
No cóż, fikcyjna postać kobieca i z czapy wzięty wątek żydowski nie przesłaniają jednak tego, że serial jest naprawdę dobry. Warto obejrzeć.
Z ciekawostek: polityczna poprawność dała o sobie znać nawet w tej, skądinąd naprawdę niezłej produkcji. Co prawda wielkiego pola manewru nie było bo akcja toczy się, jak wiadomo, w 1986 roku na Ukraińskiej SRR, ale - nic to. Udało się zastąpić cały zespół naukowców, w zdecydowanej większości mężczyzn - Ulianą Chomiuk, fikcyjną postacią kobiecą. Ale to jeszcze nic, swoje 3 grosze dał radę wtrącić również Izrael, co świadczy o tym, jak potężne lobby ma w filmowym światku.
- Wiesz coś o tym mieście?
- O Czarnobylu? Właściwie nie.
- Mieszkali tu głównie Żydzi i Polacy. Żydów zabito w pogromach, Polaków wyrzucił Stalin, a potem przyszli naziści i wymordowali tych, którzy zostali.
I tu nasuwa się pytanie: kto zabił tych Żydów w pogromach? Wychodzi na to, że Polacy. W rzeczywistości w kwietniu 1919 roku, podczas wojny ukraińsko-radzieckiej, chłopskie oddziały atamana Struka wymordowały 150 żydowskich mieszkańców tego miasta. Ale - o Ukraińcach nie ma w tym dialogu ani słowa. Podobnie zresztą jak o Niemcach, są tylko osławieni "naziści", którzy jak wiadomo pojawili się znikąd w 1933 roku i rozpłynęli we mgle w 1945. No, chyba że ma się trochę grosza i jest się z TVN - wtedy jeszcze udaje się ich spotkać w lesie, gdzieś koło Wodzisławia...
Jak wspomniałem, to był pierwszy "wątek żydowski" w tym serialu ale jest i drugi: tuż po rozprawie sądowej w trakcie której Legasow ujawnił że przyczyną katastrofy w Czarnobylu były nie tylko błędy operatorów ale i wadliwa konstrukcja samego reaktora, naukowiec zostaje wyprowadzony do oddzielnego pomieszczenia w którym spotyka się z Czebrikowem, szefem KGB. Ten ostatni, chcąc zemścić się za ujawnienie powyższej informacji, stwierdza:
- W instytucie byliście sekretarzem zakładowej organizacji partyjnej. I nie dopuszczaliście do awansu żydowskich naukowców.
- Tak...
- By przypodobać się kremlowskim urzędnikom!
Ręce opadają. Taki zarzut miałby stawiać szef KGB? Poważnie? Może na tzw. Zachodzie ktoś mało rozgarnięty uwierzy w takie bzdury... Niemniej, jeszcze raz, czapki z głów przed izraelskim lobby, które nawet do takiej historii potrafi wpleść wątek żydowski, z pogromami i dyskryminacją na czele...
No cóż, fikcyjna postać kobieca i z czapy wzięty wątek żydowski nie przesłaniają jednak tego, że serial jest naprawdę dobry. Warto obejrzeć.
niedziela, 5 kwietnia 2020
Karta Absolwenta UMCS
Kilka dni temu dostałem pocztą Kartę Absolwenta UMCS. Co prawda studia skończyłem tam prawie ćwierć wieku temu, ale, kto wie, może jeszcze na jakieś podyplomowe się zapiszę, chociaż to już pewnie na emeryturze ;-) Karta wydawana /ba - nawet wysyłana do Irlandii/ jest bezpłatnie, wystarczy podać swoje dane oraz numer dyplomu.
Jak napisał na swojej stronie UMCS: "Odebranie dyplomu ukończenia studiów nie musi oznaczać końca przygody z Uniwersytetem Marii Curie-Skłodowskiej! Wiemy, że największą siłą i wizytówką Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie jesteście Wy - Absolwenci. Od 70 lat tworzycie tożsamość Uczelni, wspieracie jej akademicką tradycję i rozwój, mając jednocześnie znaczący wpływ na rozwój Lublina, regionu i całego kraju. Dlatego wzorem najbardziej prestiżowych szkół wyższych na świecie stworzyliśmy Program Absolwent UMCS, mający na celu budowanie i utrzymywanie trwałych relacji Uniwersytetu z Absolwentami. Poprzez Program chcemy zachęcić Was do powrotu do Alma Mater i kontynuowania swojej przygody z UMCS."
Jak napisał na swojej stronie UMCS: "Odebranie dyplomu ukończenia studiów nie musi oznaczać końca przygody z Uniwersytetem Marii Curie-Skłodowskiej! Wiemy, że największą siłą i wizytówką Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie jesteście Wy - Absolwenci. Od 70 lat tworzycie tożsamość Uczelni, wspieracie jej akademicką tradycję i rozwój, mając jednocześnie znaczący wpływ na rozwój Lublina, regionu i całego kraju. Dlatego wzorem najbardziej prestiżowych szkół wyższych na świecie stworzyliśmy Program Absolwent UMCS, mający na celu budowanie i utrzymywanie trwałych relacji Uniwersytetu z Absolwentami. Poprzez Program chcemy zachęcić Was do powrotu do Alma Mater i kontynuowania swojej przygody z UMCS."
/Powyżej: list z UMCS z moją kartą absolwenta /usunąłem z niej numery/
sobota, 4 kwietnia 2020
Rambo V: Ostatnia krew
O powstaniu piątej części przygód Johna Rambo spekulowano zaraz po nakręceniu części czwartej, czyli przez dobrą dekadę. Propozycje scenariuszy zmieniały się jak w kalejdoskopie, lata mijały ale nic z tego wychodziło. W końcu, we wrześniu 2019 roku, Rambo V wszedł na ekrany kin a ja kilka dni temu go obejrzałem, chociaż już na własnej komórce ;-)
Pomimo że główny bohater ma już 70-tkę na karku, ciągle jest pełen werwy, jak nie przymierzając - Franz Maurer z Psów 3 ;-) Tym razem John Rambo w pojedynkę skopie cztery litery meksykańskiej mafii handlującej kobietami, przy czym słowo "skopie" jest w pewnym stopniu zasadne, bo zrobi to we własnoręcznie wykopanych tunelach, znajdujących się niemal w jego przydomowym ogródku.
Dobre kino akcji. Oczywiście do części I czy nawet II to się nie umywa, jest - podobnie jak kolejne części - filmem nakręconym wyłącznie dla miłośników gatunku.
Pomimo że główny bohater ma już 70-tkę na karku, ciągle jest pełen werwy, jak nie przymierzając - Franz Maurer z Psów 3 ;-) Tym razem John Rambo w pojedynkę skopie cztery litery meksykańskiej mafii handlującej kobietami, przy czym słowo "skopie" jest w pewnym stopniu zasadne, bo zrobi to we własnoręcznie wykopanych tunelach, znajdujących się niemal w jego przydomowym ogródku.
Dobre kino akcji. Oczywiście do części I czy nawet II to się nie umywa, jest - podobnie jak kolejne części - filmem nakręconym wyłącznie dla miłośników gatunku.
/Powyżej: baner z reklamy filmu/
czwartek, 2 kwietnia 2020
Koronawirus w Cork /20/: po zakupy razem, w kolejce osobno
Raz na kilka dni musimy wybrać się do sklepu. Dzisiaj padło na Dunnes Stores w Blackpool Shopping Centre.
Normalnie można do niego wejść z dwóch stron, teraz - jedno z wejść jest zamknięte a przy drugim ochrona pilnuje żeby w sklepie znajdowała się jednocześnie określona ilość osób, przez co najpierw trzeba stać w kolejce żeby wejść do sklepu. Nie mogliśmy stać razem, musieliśmy zachować 2-metrowy odstęp od siebie.
- Ale jesteśmy małżeństwem - próbowałem negocjować z ochroną
- W porządku, ale proszę zachować odstęp od siebie - odpowiedziała pani z ochrony, zamykając temat.
Tak więc - kolejne pół godziny staliśmy jedno za drugim, w regulaminowym odstępie ;-)
Każdy klient przed wejściem na salę mógł umyć ręce i założyć bezpłatnie oferowane cieniutkie gumowe rękawiczki, ale z tego co zauważyłem - nie wszyscy z tego skorzystali. Zresztą, jedna z tych rękawiczek i tak po chwili mi pękła. A w samym sklepie - to już różnie, ludzie starali się trzymać określony dystans od siebie, ale nie wszyscy. Głównie starsze osoby, zdecydowanie bardziej narażone na zakażenie, wchodziły innym i sobie na plecy. Tak, że tak...
Normalnie można do niego wejść z dwóch stron, teraz - jedno z wejść jest zamknięte a przy drugim ochrona pilnuje żeby w sklepie znajdowała się jednocześnie określona ilość osób, przez co najpierw trzeba stać w kolejce żeby wejść do sklepu. Nie mogliśmy stać razem, musieliśmy zachować 2-metrowy odstęp od siebie.
- Ale jesteśmy małżeństwem - próbowałem negocjować z ochroną
- W porządku, ale proszę zachować odstęp od siebie - odpowiedziała pani z ochrony, zamykając temat.
Tak więc - kolejne pół godziny staliśmy jedno za drugim, w regulaminowym odstępie ;-)
Każdy klient przed wejściem na salę mógł umyć ręce i założyć bezpłatnie oferowane cieniutkie gumowe rękawiczki, ale z tego co zauważyłem - nie wszyscy z tego skorzystali. Zresztą, jedna z tych rękawiczek i tak po chwili mi pękła. A w samym sklepie - to już różnie, ludzie starali się trzymać określony dystans od siebie, ale nie wszyscy. Głównie starsze osoby, zdecydowanie bardziej narażone na zakażenie, wchodziły innym i sobie na plecy. Tak, że tak...
/Powyżej: wraz z Agnieszką stoimy w kolejce do sklepu. Razem, ale osobno ;-)/
Subskrybuj:
Posty (Atom)