Jak pisałem pod koniec marca, z powodu epidemii koronawirusa zostaliśmy wysłani z pracy na 1-2 tygodnie pełnopłatnego wolnego. Nieoczekiwanie - zrobiło się z tego półtora miesiąca. Cały kwiecień przesiedziałem więc w domu "ratując w ten sposób świat", jak przekonywało szereg internetowych memów ;-) Miałem tylko jedno krótkie spotkanie, o którym wspomniałem TUTAJ. Ale w końcu przyszedł pierwszy tydzień maja - i dostałem sms-a, że od poniedziałku wracam do pracy.
Oczywiście z powodu tej epidemii również nasze plany uległy zmianie. Pod koniec marca mieliśmy być w Polsce a właśnie dzisiaj - lecieć do zupełnie innego kraju, żeby świętować naszą 3 rocznicę ślubu. W pierwszą - byliśmy w Paryżu, w drugą - w Wenecji a w trzecią - chcieliśmy lecieć do... A zresztą, nieważne. Może polecimy tam, jak to wszystko już się skończy. Na razie trzecią rocznicę będziemy świętowali w Irlandii. Tutaj też jest pięknie ;-)
Do brzegu: dzień pracy rozpoczęliśmy kolejnym szkoleniem z przypomnieniem już znanych zasad: myj ręce, zachowaj odległość, itp. Z nowości: musimy obowiązkowo nosić maseczki, które zresztą bezpłatnie otrzymaliśmy. No cóż, jak trzeba to trzeba, jednak: inaczej to wygląda kiedy wychodzi się na chwilę do sklepu, a zupełnie inaczej kiedy trzeba w niej pracować, czasami dość ciężko, przez 12 godzin /takie mamy zmiany, oczywiście z przerwami na posiłki/. Stąd też dość szybko zobaczyłem obrazki znane z Polski: nosy wystające znad maseczek a czasami nawet, wśród co odważniejszych, maski spuszczone na brodę, na tzw. św. Mikołaja ;-)
Wracając do domu zauważyłem też że powoli otwierają się lokalne fastfoody, na razie wyłącznie z daniami na wynos. Przed każdym z nich - naprawdę spora kolejka ;-)
Duszpaszterze budzą się http://pressmania.pl/duszpasterze-kosciola-katolickiego-apeluja-w-obliczu-powaznego-kryzysu-wywolanego-covid-19/
OdpowiedzUsuń