Ostatnio mam jakąś /być może nie do końca zdrową/ fazę na czytanie książek i oglądanie filmów związanych z Koreą Północną. No cóż, pierwsza na świecie komunistyczna monarchia musi budzić zainteresowanie: z jednej strony komunistyczna, z drugiej - jednak monarchia. I to monarchia prawdziwa, w odróżnieniu od cepelii z Wielkiej Brytanii. Dlatego kupiłem wydaną miesiąc temu kolejną książkę o KRL, tym razem "Korea Północna. Dziennik podróży" Michaela Palina. Jest to książkowy zapis jego filmowej podróży po tym kraju: w 2018 roku powstał 2-odcinkowy dokument "Korea Północna według Michaela Palina", który, traf chciał, został właśnie wyemitowany przez National Geographic - i który również udało mi się obejrzeć.
Ciekawa jest postać autora, Michaela Palina. Pomimo kardynalskiego wieku /swoje 75 urodziny świętował właśnie w KRLD/ jest to najmłodszy członek słynnej grupy Monty Pythona. Ale oprócz tego że był aktor komediowym, scenarzystą, kompozytorem, autorem tekstów - jest również podróżnikiem.
Książka trochę mnie rozczarowała, ale to głównie z mojej własnej winy, bo niepotrzebnie oczekiwałem czegoś więcej niż mogłem dostać. Wcześniej czytałem już kilka innych tytułów o tym kraju, w tym "Tajemnice Korei Północnej" i "Wielki Następca..." oraz obejrzałem sporo filmów, w tym publikowanych przez naszego Rodaka, Emila Truszkowskiego na YT kanale "Pozdro z KRLD" - który regularnie organizuje wycieczki do Korei Północnej. Mając takie przygotowanie oczekiwałem czegoś jeszcze więcej i jak się okazało - niepotrzebnie, bo książka i film to w zasadzie jedynie powtórzenie treści które już się widziało/czytało.
No, może tylko jedna uwaga: wydaje mi się że autor ma wrażenie że zobaczył w KRLD coś więcej niż przeciętny turysta czy też że był bardziej "niepokorny" zadając "trudne" pytania. Typowa logika człowieka /mimo jego słusznego wieku i wielu życiowych doświadczeń/ żyjącego całe życie w demokratycznym, kapitalistycznym kraju, który nigdy tak naprawdę nie zetknął się z komunizmem i nie rozumie jego specyfiki. Nic z tego oczywiście, pokazano mu to co innym, typowe wioski potiomkinowskie i odpowiedziano mu na wszystkie pytania tymi samymi, wykutymi na blachę regułkami. Nie dowiedział się również niczego więcej od swoich młodych przewodników, pomimo że byli dla niego - tak jak i dla wszystkich innych turystów - wyjątkowo uprzejmi i pomocni.
Chyba pierwszy raz bardziej od książki /"Korea Północna. Dziennik podróży"/rekomenduję film /"Korea Północna według Michaela Palina"/. Filmowy dokument jest po prostu znacznie lepszy niż jego książkowy zapis. Do tego świetne a jednocześnie faktycznie rzadkie ujęcia z drona północnokoreańskich Gór Diamentowych.
Reasumując: film warto obejrzeć, książkę - o ile wcześnie nie czytało się kilku innych wartościowych pozycji o KRLD - również, ale tylko w takim przypadku.
Moge polecic ksiazke in order to live, o podobnej tematyce napisana przez uciekinierke z tego kraju. Ale ostrzegam ze to nie dla osob wrazliwych.
OdpowiedzUsuń