Lecimy do Polski. Mieliśmy być w marcu, ale - koronawirus i zamknięte granice, mieliśmy lecieć za miesiąc, Los zdecydował inaczej... Udało nam się kupić bilety, niemal ostatnie, w tym i na autobus do Dublina. Nie jeździ Airchoach ani GoBus, tylko państwowy Bus Éireann. Bilety znikają błyskawicznie, tym bardziej że w autobusie tylko połowa miejsc jest dostępna, bo - social distance...
Opustoszałe lotnisko w Dublinie, ale samolot - nabity do ostatniego miejsca, tutaj już nikt nie bawi się w żadne dystanse. Na każdym kroku informacja o konieczności założenia masek. I faktycznie, wszyscy w maskach. W samolocie rozdają formularze z zapytaniem o dane, adresem zamieszkania i adresem pod który się udajemy...
/Powyżej: połowa miejsc w autobusie jest niedostępna z powodu koronawirusa/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz