Strony

piątek, 28 maja 2021

Fejkuniusy groźniejsze niż koronawirusy

Chyba nikt z nas nie ma wątpliwości, że żyjemy w epoce szumu informacyjnego. Monopol tradycyjnych mediów na przekazywanie informacji został wraz z rozwojem internetu już dawno przełamany, ale wcale nie idzie to w parze z większą rzetelnością medialnego przekazu. Media od dawna już nie tyle opisują rzeczywistość ile ją kreują a wraz ze wzrostem ilości źródeł przekazujących nam kolejne doniesienia wykładniczo rośnie również ilość manipulacji, plotek i ordynarnych fake newsów, które żyją własnym życiem w medialnej przestrzeni publicznej. Jak się przed tym chronić?

Cofnijmy się nieco o ponad dekadę, do roku 2010. Tak, chodzi o Katastrofę Smoleńską. Pamiętacie Państwo jak wtedy na potęgę zaczęto wypuszczać kolejne fake newsy które - pomimo że szybko były dementowane - to jednak w niektórych głowach siedzą do tej pory? Że piloci cztery razy podchodzili do lądowania, że rozkaz lądowania wydał pijany generał który wszedł do kokpitu, że w końcu miejsce katastrofy przekopano "na metr w głąb, itp., itd. To tylko te najbardziej znane ale takich historii było tak wiele że wymienienie wszystkich wykraczałoby poza ramy tego felietonu. Jednak nawet te wystarczą żeby każdy przeciętnie inteligentny człowiek wyciągnął z tego odpowiednie wnioski. Jakie? Ano choćby takie, żeby nie wierzyć bezkrytycznie w medialny przekaz to raz, a dwa - że takich bzdur nie mogli wymyślić sami dziennikarze chociaż jak pisał poeta "mnóstwo Kainów jest pośród nas", ale że raczej "inni szatani byli tam czynni".

Tak swoją drogą zdaję sobie oczywiście sprawę, że Katastrofa Smoleńska i to co po niej bezpośrednio nastąpiło głęboko przeorała i podzieliła nasz Naród. W przeciwieństwie do innych speców od wszystkiego ja nadal nie wiem jak do niej doszło ale opierając się wyłącznie na faktach mogę stwierdzić jedno: samolot został wyprodukowany w Rosji, był serwisowany w Rosji, rozbił się w Rosji i śledztwo w tej sprawie powierzono... Rosji. Kogo za winnych uznała Rosja? No oczywiście, że Polaków a kogo innego miałaby uznać? No to skoro to już sobie ustalili to dlaczego pomimo wielokrotnych żądań polskiego rządu nie chcą zwrócić wraku samolotu który od 11 lat niszczeje gdzieś tam w ruskim hangarze? Rosjanie swoim buńczucznym zachowaniem dają prawo do podejrzeń jakoby to oni przyczynili się do tej katastrofy i w dodatku dają do zrozumienia że nic nie można im zrobić. Nie mamy pańskiego płaszcza a samolot chociaż mamy to nie oddamy, ot co. Niewiele możemy z tym zrobić ale skoro Rosjanie toczą jakieś zakulisowe polityczne gierki dając celowo asumpt do takich a nie innych podejrzeń, to sam zagrałbym w tę grę i wprost uznał ich za winnych katastrofy, skoro w tym celu puszczają do nas swoje kacapskie oczko. Chcieli to niech mają, dopuścili się tylu zbrodni że jedna w tą czy w tamtą nie robi już różnicy. Ale i naszych rodzimych Kainów też trzeba rozliczyć, w II Rzeczpospolitej za oddanie śledztwa Rosjanom takiego politycznego decydenta czekałby stryczek, u nas - dostaje się awans.

Wspominam o tym Smoleńsku nie po to by niektórych z Państwa zanudzać ale po to żeby wskazać na wyraźną cezurę po której Polacy zaczęli tracić zaufanie do mediów, na własne oczy widząc do jakich manipulacji się uciekały byleby podtrzymać własną polityczną narrację. Ale oto minęła dekada i mamy kolejny przełomowy moment w naszej historii: pandemia koronawirusa. Ponownie spora część mediów zamiast przekazywać odbiorcom rzetelne wiadomości zajęła się czystą dezinformacją i znowu jak w przypadku Katastrofy Smoleńskiej buduje się nam przed oczami jakieś wyimaginowane obrazy. Oczywiście rozumiem że początkowo sami lekarze więc tym bardziej i dziennikarze nie mieli pełnej wiedzy o tym z czym mamy do czynienia, co nie przeszkodziło jednak w publikacji i powielaniu kolejnych setek bzdur wyssanych z medialnych palców. Wirus miał być tak zjadliwy że można się nim było zarazić siadając w autobusie na miejscu na którym dobę wcześniej siedział jego nosiciel, ba - wirus miał przez wiele godzin utrzymywać się w powietrzu co praktycznie jakąkolwiek walkę z nim czyniło niemal niemożliwą, pokazywano nagrania jak we Włoszech wojskowe ciężarówki nocą dostarczały trumny, itd., itp. Dlaczego ktoś rozpętuje taką histerię? Wbrew pozorom te wszystkie lockdowny, obostrzenia itp. są dla wielu ludzi, firm i całych rządów bardzo intratnym okresem i z całą pewnością wiele by dali żeby ta piękna dla nich chwila trwała znacznie dłużej a najlepiej już wiecznie.

Tak jak w przypadku Smoleńska, gdy nie będąc ekspertem od katastrof lotniczych mogę jedynie wyciągać pewne wnioski na podstawie najbardziej znanych podstawowych faktów, tak i w przypadku koronawirusowej pandemii nie będąc ekspertem w tej wąsko wyspecjalizowanej dziedzinie medycyny mogę jedynie opierać się na założeniach opracowanych już tysiące lat temu przez poprzednie generacje, które uczyły że "ten zrobił, kto miał z tego korzyść" i że "gdy nie wiadomo o co chodzi, na pewno chodzi o pieniądze". I żeby nie było: nie neguję istnienia koronawirusa, wiem że część chorych przechodzi go bardzo ciężko a niewielki odsetek nawet umiera. Niemniej mamy chyba sytuację gdy zastosowane lekarstwo jest groźniejsze od samej choroby, bo środki zastosowane do walki z nim czyli w praktyce kolejne lockdowny i ograniczenie pacjentom dostępu do części usług medycznych, najprawdopodobniej przyniosą groźniejsze skutki niż samo zarażenie wirusem. Maseczki, social distance i pozostały reżim sanitarny powinien wystarczyć, cała reszta to juz jest najprawdopodobniej polityka. Oczywiście może być też tak, że część krajów bezmyślnie kopiuje środki zastosowane u swoich sąsiadów, tak jak w Polsce sołtys Psiej Wólki uznaje za stosowne 17 marca podświetlić remizę na zielono bo tak robią z Pałacem Kultury i Nauki /dawniej im. Józefa Stalina/ w Warszawie kolejni włodarze tego miasta. Skoro tak robią w "stolycy" tudzież w wielu innych miastach na świecie które honorują w ten sposób dzień św. Patryka, to i w Psiej Wólce trzeba. Oczywiście bez cienia refleksji czy Irlandczycy tak samo chętnie sami z siebie rewanżują nam się tym samym 11 listopada i wywieszają biało-czerwone flagi w swoim odpowiedniku takiej wioski. Podpowiem: nie, nie wywieszają, ani w swoich odpowiednikach Psich Wólek, ani nawet w swojej stolicy. Tak, że tak...

No dobrze ale czas dobijać do brzegu i odpowiedzieć na postawione we wstępie pytanie: jak bronić się przed powszechnym zalewem fake newsów? Teoretycznie należałoby samemu sprawdzać wszystkie informacje w kilku źródłach co w praktyce nie ma to większego sensu. Tym co ma większy sens jest ciesząca się od kilku miesięcy coraz większą popularnością koncepcja "diety niskoinformacyjnej". Tak naprawdę nie zdajemy sobie sprawy ile kompletnie zbędnych wiadomości codziennie do nas dociera. Zbędnych, ponieważ i tak nie mamy żadnego wpływu na prezentowane nam wydarzenia, nie wnoszą one nic nowego za to z całą pewnością absorbują mnóstwo czasu który można wykorzystać znacznie bardziej racjonalnie. Mało tego, pomimo swego ogromu są one jeszcze poddane przez media specjalnej obróbce, żeby wzbudzić nasze zainteresowanie czy przykuć na dłużej uwagę. Dochodzi do tego że z powodu tego ogromu ludzie często czytają już same tytuły, które w dodatku sa redagowane w sposób jak najbardziej klikbajtowy i przez to często wprowadzają w błąd.

Dieta niskoinformacyjna absolutnie nie polega na tym żeby odciąć się od informacji ale na tym, żeby te wszystkie informacje przepuścić przez swojego rodzaju filtr który oddzieli fakty od opinii i usystematyzuje je odsiewając ziarno od plew. W Polsce powstają już wyspecjalizowane serwisy które świadczą takie usługi. Nazw i adresów stron podawał nie będę bo nie o kryptoreklamę tutaj chodzi ale zasada działania jest prosta: zamiast oglądać codzienne wydania dzienników telewizyjnych oraz śledzić informacje na wielu stronach internetowych otrzymujemy co dwa - trzy dni na nasz adres e-mail swego rodzaju newsletter z najważniejszymi wydarzeniami jakie miały miejsce w kraju i na świecie. Maksymalna zwięzłość i tylko fakty, bez zbędnych opinii i komentarzy. Sam z takiej usługi korzystam już prawie od roku i bardzo ją sobie chwalę. Koszt to raptem kilka złotych miesięcznie ale można też wybrać niewiele uboższe wersje bezpłatne.

Zapewne są też inne warianty diety niskoinformacyjnej ale na pewno warto na nią przejść jak najszybciej, dla własnego zdrowia psychicznego i lepszego spożytkowania w końcu ograniczonego czasu, czego sobie i Państwu w tej zafałszowanej miedialnie rzeczywistości życzę.

6 komentarzy:

  1. Ja też jestem na takiej diecie od ok. 2 lat.
    Ale nie wiedziałam, że są takie usługi, o których Pan wspomniał.

    Zgodziłby się Pan wspomnieć, z jakiej strony przysyłają Panu newsletter z najważniejszymi informacjami?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję,
    upewnię się jedynie, że to jest strona sprawdzona przez Pana i bezpieczna. Tak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jak najbardziej. Jeżeli ma Pani jakieś obawy można na początek zamówić wersję bezpłatną i przekonać się czy będzie to Pani odpowiadało. Można też, tak już dla pełnego bezpieczeństwa, najpierw sprawdzić ich stronę na Facebooku, tam zdaje się też trafiają bezpłatne wersje newslettera. Ja korzystam od roku i jestem zadowolony. Ale jeszcze raz: proszę sprawdzić ich stronę na FB i na początek zamówić wersję bezpłatną.

      Usuń
    2. Dodam jeszcze link do tej strony na FB: https://www.facebook.com/infopigula/

      Usuń
  3. Super, bardzo dziękuję.
    Sprawdzę najpierw FB.

    OdpowiedzUsuń