Po krótkim pobycie w Cork, czas wracać do Krakowa, gdzie kontynuujemy załatwianie Bardzo Ważnej Sprawy.
Tym razem autobusem do Dublina, a stamtąd lot do wspomnianego Krakowa. Nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło, oprócz tego że na dublinskim lotnisku 2-krotnie podrożała woda, z 1 na 2 euro. Czyli na lotnisku w stolicy jednego z najdroższych do życia krajów w Europie, cena wody dorównała już tej sprzedawanej na lotnisku w Krakowie. Oczywiście, w Dublinie tuż obok tej płatnej /gdzie płatność jest samoobsługowa i bazuje na wierze w ludzką uczciwość/ woda jest też dostępna za darmo, wystarczy mieć własną butelkę.
Z tego co zauważyłem, bo nabyłem jedną i przyjrzałem się jej dokładniej, zmienił się dostawca i butelki są bardziej "eko". A jak wiadomo - ekologia kosztuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz