Dzisiaj niedziela, więc wybraliśmy się do Sanktuarium Miłodzierdzia Bożego na Mszę Świętą. Tam, gdy zapaliliśmy świeczki w intencji naszych bliskich, zobaczyłem że pochodzą one /świeczki, nie bliscy, chociaż kilka bliskich osób - też ;-)/ z Irlandii. Trochę to dziwne.
Tak jak jest dziwne to, że polski rynek mięsa jest zalany irlandzką wołowiną, co zresztą wyszło dość przypadkowo, gdy w 2008 roku okazało się, że mięso jest skażone dioksynami. Wybuchła wtedy lekka panika, pamiętam że z irlandzkich sklepów praktycznie na 1 dzień zniknęło całe mięso, a od kolejnego pojawiły się kartki w witrynach, że teraz mięso pochodzi z Danii, Włoch czy tam innej Hiszpanii, nieważne. Niemniej wtedy odkryto również, że spore partie trafiły do Polski. W kRAJu oczywiście nikt niczego ze sprzedaży nie wycofywał. Podejrzewam że w Irlandii też nie, ale przynajmniej zrobiono spektakl pod publikę.
Wracając do świeczek: dlaczego w polskich kościołach są irlandzkie świeczki? Naprawdę nie mamy lokalnych producentów, tylko musimy dawać zarabiać innym? Zrobienie świeczki to żadna filozofia, Agnieszka robi je w warunkach domowych, i to z wosku pszczelego, więc w czym jest problem i dlaczego jest, jak jest? I w ilu jeszcze dziedzinach - tak jest?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz